W meczu 36. kolejki LOTTO Ekstraklasy piłkarze Korony Kielce pokonali w Sosnowcu Zagłębie 4:2 (2:1).
To było smutne spotkanie na zalanym deszczem Stadionie Ludowym. Zajmujący bezpieczne, 10. miejsce w tabeli kielczanie mogli sobie pozwolić na pewien „luz” i grę o rewanż za marcową porażkę w Sosnowcu 1:4. Gospodarzom pozostało pożegnanie z kibicami w ostatnim meczu sezonu na własnym stadionie. Tyle, że widzów na trybunach nie było zbyt wielu.
Trener sosnowiczan Valdas Ivanauskas, kończący swoją pracę w klubie, zgodnie z zapowiedziami dał szansę debiutantom. W wyjściowej jedenastce znaleźli się nastolatkowie: Kacper Radkowski, Roman Janicki i Tomasz Pietrzak.
Oprawa muzyczna podczas rozgrzewki była mocno stonowana, w porównaniu z poprzednimi spotkaniami. Nie było też dopingu.
Po pierwszej połowie goście mogli prowadzić wysoko, bo stworzyli mnóstwo groźnych sytuacji pod bramką Zagłębia. Zdobyli dwa gole, po uderzeniach Marcina Cebuli i Elii Sorano. W 25. minucie Soriano nie wykorzystał rzutu karnego. Uderzył lekko i Dawid Kudła obronił. Bramkarz sosnowiczan uratował swój zespół przed przerwą od utraty kilku goli.
Zespół trenera Ivanauskasa miał jedną okazje do strzelenia bramki. Tuż przed przerwą wykorzystał ją strzałem z woleja Zarko Udovicic. Po chwili wzruszony Serb – grający w Zagłębiu cztery lata – został uroczyście pożegnany przed odejściem do Lechii Gdańsk. „Dziękuję klubowi za wszystko. To nie jest moje ostatnie słowo, wrócę tu jeszcze” – zadeklarował.
W przerwie trener gospodarzy dokonał dwóch zmian, wpuszczając na boisko Tomasza Nowaka i Tomasza Nawotkę. Co prawda na początku częściej atakowali kielczanie, jednak to Zagłębie okazało się skuteczniejsze. W 56. minucie szybką akcje zakończył trafieniem Giorgi Gabedawa, po podaniu Udovicica. Wyrównanie dodało skrzydeł piłkarzom z Sosnowca, którzy coraz częściej zapuszczali się w okolice pola karnego rywali. Zostali jednak skarceni kontrą Korony, zwieńczona wykorzystaną przez Soriano sytuacją sam na sam z bramkarzem gospodarzy.
Zespół trenera Ivaanauskasa do końca walczył o remis, jednak to 50 zmokniętych kibiców Korony miało po ostatnim gwizdku sędziego powody do radości, tym bardziej, że w doliczonym czasie gry wynik ustalił Cebula, zdobywając czwartego gola dla kielczan.
Zagłębie Sosnowiec – Korona Kielce 2:4 (1:2)
Bramki: Žarko Udovičić 45., Giorgi Gabedawa 56. – Marcin Cebula 10., 90., Elia Soriano 40., 77.
Zagłębie: Kudła – Mýgas, Radkowski (82. Nowak), Mráz, Janicki (46. Nawotka) – Ryndak, Milewski, Pietrzak (46. Nowak), Pawłowski, Udovičić – Gabedawa.
Korona: Miśkiewicz – Kosakiewicz, Tamm, Pierzchała, Gardawski – Skrzecz (46. Petrak), Gnjatić (68. Kovačević), Żubrowski, Cebula – Arweladze (64. Pučko), Soriano.
Żółte kartki: Mráz, Mýgas – Cebula, Petrak.
Sędziował: Artur Aluszyk (Szczecin).
Widzów: 1189.