Czy potrzebna była eskalacja nauczycielskiego strajku i jego upolitycznienie? Na ten temat dyskutowali goście Studia Politycznego Radia Kielce. Protest został zawieszony do września. Nauczyciele zyskali realną perspektywę wzrostu wynagrodzeń i poprawy systemu edukacji, a rząd zyskał czas na realizację ich postulatów.
Zdaniem Anny Krupki, wiceminister sportu i turystyki, rząd udowodnił, że jest odpowiedzialny za polską oświatę i uczniów, spełnia obietnice, ale bierze również pod uwagę głosy środowiska nauczycielskiego. Przykładem tego jest rozszerzenie podwyżek po negocjacjach ze związkami zawodowymi.
– Pierwotnie ustalana kwota wzrostu wynagrodzeń, to było trzy razy 5 procent, od kwietnia ubiegłego, do stycznia 2020 roku. Rząd zwiększył ostatnią transzę o 5 procent, czyli łącznie nauczyciele zyskają około 21 procent podwyżki. Ale to także wyjście naprzeciw oczekiwaniom pedagogów: likwidacja „godzin karcianych”, 300 złotych dodatku za wychowawstwo, skrócenie stażu dla początkujących nauczycieli i wreszcie tysiąc złotych na start – powiedziała posłanka PiS.
Jak dodała Anna Krupka zaproponowany przez premiera Mateusza Morawieckiego oświatowy okrągły stół świadczy o tym, że rząd poważnie podchodzi do przyszłości polskiej edukacji. Zaznaczyła, że zakończenie strajku nie zamyka problemu, wręcz przeciwnie – postawa związkowców ZNP ze Sławomirem Broniarzem na czele pokazała, jak wiele jeszcze trzeba zreformować w polskich szkołach. Według Anny Krupki strajk miał wymiar polityczny.
– Sławomir Broniarz broni Karty Nauczyciela, określającej przywileje nauczycielskie, ale już dawno złożył deklarację całkowitej lojalności wobec Grzegorza Schetyny.
– Po pierwsze wyznaczenie strajku na czas ważnych egzaminów: ósmoklasisty, gimnazjalnego i maturalnego, to działanie przeciwko uczniom i skonfrontowanie nauczycieli z uczniami i rodzicami. Po drugie: postawienie tylko jednego postulatu: podwyżki dla nauczycieli. I wreszcie skorelowanie swoich działań z walką polityczną przed wyborami do europarlamentu i do Sejmu – zaznaczyła posłanka.
Zdaniem Michała Brauna nauczyciele nie powinni pracować dla idei, a zorganizowanie oświatowego okrągłego stołu nie było najszczęśliwszym rozwiązaniem. Polityk Platformy Obywatelskiej podkreślił, że opozycja chciała rozmawiać o reformie edukacji, ale nie po dokonanej przez obecny rząd – jak się wyraził – deformie.
– Nasze świętokrzyskie szkoły są w dramatycznej sytuacji finansowej, w którą wpędziła ich kumulacja roczników. Brakuje sal lekcyjnych, brakuje nauczycieli, podstawy programowe są źle przygotowane – dodał działacz PO.
Według Michała Brauna do okrągłego stołu powinni być zaproszeni także uczniowie.
– A kto został zaproszony? Nie Polska Rada Organizacji Młodzieżowych, tylko Rada Dzieci i Młodzieży, którą reprezentuje przewodniczący Piotr Wasilewski, nie kto inny, tylko kandydat PiS w wyborach samorządowych i członek tej partii. To jest śmiech na sali – stwierdził Michał Braun.
Dodał, że przy okrągłym stole powinny odbyć się konkretne dyskusje o prawdziwych problemach oświaty.
Grzegorz Gałuszka stwierdził z kolei, że towarzyszące strajkowi nauczycieli emocje udzielają się także uczniom, ale również politykom, którzy chcą na tym ugrać pewien kapitał.
– Ten okrągły stół był tak okrągły, jak dowód osobisty. Zapraszanie do niego osób, które związane są z obecnie rządzącą partią, to próba rozwiązania problemu we własnym gronie – stwierdził polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Przypomniał, że w 2011 roku PiS w swoim programie wyborczym obiecał podwyżki dla nauczycieli, nawet o 2,5 tysiąca złotych.
– PiS miało ponad trzy lata na zrealizowanie tej obietnicy, której społeczeństwo nie zapomniało. Jeśli jej nie realizuje, jest typowym kłamcą – stwierdził Grzegorz Gałuszka.
Dodał, że dziś młodzież i dzieci, uczniowie, stali się zakładnikami Prawa i Sprawiedliwości, bo poprzez podwojenie roczników, nie mają szans na wymarzoną szkołę.
– Nauczycielom natomiast rząd wmawia, że pracują za mało i źle. Za chwilę rozpoczną strajki także inne grupy zawodowe – powiedział działacz PSL.
Marek Kowalski z Nowoczesnej stwierdził, że błędem obecnego rządu była likwidacja gimnazjów. Nauczyciele już wtedy zapowiadali, że możliwy jest ich protest. Błędem jest również umniejszanie roli nauczycieli i lekceważenie tej grupy zawodowej. Zdaniem działacza Nowoczesnej okrągły stół zwołano zbyt późno.
– Ale rządzącym to się opłacało, bo mogli na tym zbić kapitał polityczny – dodał.
Jacek Ciepiński z Kukiz’15 podkreślił, że sukcesem wobec zaistniałej sytuacji jest możliwość zorganizowania egzaminów maturalnych.
– Uczniowie nie będą musieli powtarzać roku i to jest dla nas najważniejsze. Tragedią dla tych młodych ludzi był strajk nauczycieli, wprowadzający niepewność, czy będą mogli przystąpić do egzaminu dojrzałości – powiedział. Działacz Kukiz’15 zaznaczył, że nauczyciele mają prawo do strajku i upominania się o swoje prawa, ale termin ich protestu był niefortunny.
POSŁUCHAJ STUDIA POLITYCZNEGO RADIA KIELCE: