Prawie 120 razy w ciągu ostatniej doby wyjeżdżali świętokrzyscy strażacy do pożarów traw i nieużytków. Wypalanie suchych roślin stało się w regionie prawdziwą plagą. Tymczasem proceder ten jest niedozwolony, bo spowodowane przez niego straty ekologiczne bardzo dotkliwie odbijają się na środowisku, a skutki są groźne także dla ludzi.
Największy pożar miał miejsce w Radzanowie w powiecie buskim. Paliły się trzciny na rozległym terenie. W akcji uczestniczyło 8 jednostek straży – poinformował Radio Kielce dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa. Jak dodał, działania ratowników były utrudnione ze względu na podmokły teren, po którym z trudem poruszały się wozy strażackie. Ogień udało się w końcu ugasić.
Dyżurny przestrzegł, pożar traw i nieużytków może mieć bardzo groźne skutki. Do atmosfery trafia wiele trujących związków chemicznych. Niszczone są miejsca lęgowe zwierząt gnieżdżących się na ziemi i w krzewach. W płomieniach giną pszczoły, co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów, a w konsekwencji obniżenie plonów.
Pożary traw stanowią zagrożenie zdrowia, a nawet życia osób przebywających w bezpośrednim sąsiedztwie. Powodują także duże zadymienie, które zmniejsza widoczność na drogach, co może prowadzić do kolizji i wypadków.
O tym, że proceder wypalania traw jest prawnie zabroniony mówi m.in. ustawa z o ochronie przyrody. W artykule 131 napisano: “Kto wypala łąki, pastwiska, nieużytki, rowy, pasy przydrożne, szlaki kolejowe, trzcinowiska lub szuwary – podlega karze aresztu albo grzywny”.