Ponad 320 osób wyruszyło z Kielc na Święty Krzyż w Nocnej Drodze Krzyżowej pod hasłem „Zwycięzca śmierci, piekła i szatana”. Uczestnicy wydarzenia pokonają 37 kilometrów, trzymając się głównie czerwonego szlaku. Każdy dotrze do Bazyliki na Świętym Krzyżu we własnym tempie.
Zwykle marsz zajmuje od 8 do 11 godzin. Po drodze każdy indywidualnie lub w niewielkich grupach rozważa stacje Drogi Krzyżowej. Celem udziału w wydarzeniu jest głębsze przeżycie męki Jezusa – mówi ks. Marek Blady, organizator wydarzenia.
Pielgrzymi w rozmowie z Radiem Kielce przyznawali, że wyruszają w nocną trasę z konkretną intencją. Pani Iwona idzie z osobistą intencją, w której chciała modlić się już podczas pieszej pielgrzymki na Jasną Górę, jednak nie udało jej się wybrać na pielgrzymi szlak.
Z kolei pan Arek, który uczestniczy w Nocnej Drodze Krzyżowej już po raz czwarty podkreśla, że jest to dla niego szczególny czas w Wielkim Poście. – Na co dzień jest się zabieganym i zapracowanym, a tu jest okazja do przemyśleń, modlitwy za siebie i rodzinę. Na początku trasy sporo rozmawia się z innymi, ale w połowie drogi rozmowy cichną, pojawia się duże zmęczenie, czas na szczególną modlitwę i zjednoczenie z cierpieniem Jezusa – mówi pan Arek.
V Nocną Drogę Krzyżową rozpoczęła msza święta w kościele w Kielcach-Dąbrowie. Eucharystii przewodniczył biskup kielecki Jan Piotrowski. W rozmowie z Radiem Kielce hierarcha podkreślił, że wszystkie świadomie podejmowane formy ascezy w Wielkim Poście nabierają szczególnego znaczenia.
– Wypada mi tylko życzyć, żeby wszyscy dotarli, choć w różnym czasie, ale bezpiecznie na Święty Krzyż, gdzie pokłonią się relikwiom Drzewa Krzyża Świętego. Bóg ogarnia nas miłością, a my Mu w jakiś sposób odpowiadamy. Życzę wszystkim uczestnikom, żeby doświadczyli tej Bożej miłości – powiedział biskup Jan Piotrowski.
Każdy uczestnik Nocnej Drogi Krzyżowej otrzymał książeczkę z rozważaniami do poszczególnych stacji i mapą trasy. Przemarsz zabezpiecza karetka pogotowia, jednak z uwagi na leśny charakter trasy, z pomocy medyków będzie można skorzystać co kilka kilometrów, na odcinkach asfaltowych. Regulamin zakłada, że osoby, które nie będą w stanie ukończyć marszu, są zobowiązane wrócić do Kielc na własną rękę.
Nasi rozmówcy nie mieli obaw przed trudną trasą. Podkreślali, że zabrali ciepłą odzież, gorące napoje i suchy prowiant. Osoby, które mają doświadczenie z poprzednich lat przyznają, że ludzie na trasie chętnie sobie pomagają, pytają osoby zostające w tyle, czy im pomóc i dzielą się ze sobą tym, co mają.
Po dotarciu do sanktuarium wszyscy będą mieli czas na chwilę modlitwy i ucałowanie relikwii Drzewa Krzyża Świętego. Następnie wrócą do Kielc autokarami.