Wszystko wskazuje na to, że w rundzie wiosennej numerem jeden w bramce Korony Kielce będzie Michał Miśkiewicz. 30–letni piłkarz jesienią wystąpił tylko w jednym meczu LOTTO Ekstraklasy, ale ze względu na kontuzję Matthiasa Hamrola, ma szansę na dłużej „wskoczyć” do składu.
– Rzeczywiście trochę się pozmieniało. W okresie przygotowawczym Matthiasa praktycznie z nami nie było. Dopiero będzie wchodził w treningi. Nigdy nie ukrywałem, że przyszedłem do Korony grać, a nie siedzieć na ławce rezerwowych. Większa konkurencja wyjdzie nam tylko na dobre. Ze swej strony mogę powiedzieć, że będą robił wszystko, żeby zostać w bramce. Jak będzie czas pokaże. Zmęczenie w szatni po rozegranym meczu jest zdecydowanie lepsze, niż zmęczenie tym, że „tyłek” boli od siedzenia na ławce rezerwowych – stwierdził wychowanek Kmity Zabierzów.
Michał Miśkiewicz przyszedł do Korony w sierpniu ubiegłego roku. Związał się z kieleckim klubem kontraktem obowiązującym do końca sezonu. Bramkarz nie ukrywa, że jest zainteresowany jego przedłużeniem.
– Pierwsze podejścia do rozmów w tej sprawie były już w listopadzie. Zobaczymy jak to się wszystko ułoży, ale na dziś nie ma jeszcze żadnych konkretów. Myślę, że chęć z obu stron jest więc zobaczymy co z tego wyniknie – powiedział były piłkarz m.in. AC Milan, Chievo Verona, Wisły Kraków i CD Feirense.
Michał Miśkiewicz, przez większą część rundy jesiennej, był w Koronie bramkarzem numer trzy. W ligowych konfrontacjach, między słupkami stał 25–letni Matthias Hamrol, a na ławce rezerwowych zasiadał najczęściej 18–letni Paweł Sokół.