17 tysięcy kilometrów dolinami rzek przeszli świętokrzyscy ornitolodzy, żeby policzyć zimujące u nas ptaki. Od 36 lat, w połowie stycznia sprawdzają ich populację w dolinach rzek. Dystans pokonany w tym czasie, to odległość dłuższa niż między biegunami: północnym oraz południowym.
Jak mówi doktor Jarosław Sułek z Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody, zebrane przez ten czas dane na temat liczebności i gatunków ptaków pozwalają ocenić jak bardzo zmiany klimatu wpływają na świętokrzyską przyrodę. W tym roku widać było na przykład zaskakująco mało kaczek krzyżówek.
– Jeszcze kilkanaście lat temu, koło Sokołowa były koncentracje kaczek krzyżówek liczone w tysiącach. Niebo było ciemne od tych ptaków. W tym roku jest ich bardzo mało – tłumaczy ornitolog.
W sumie na wspomnianej trasie zaobserwowano około 150 kaczek tego gatunku. Jak tłumaczy Jarosław Sułek, z powodu łagodnej zimy przyleciało do nas bardzo mało kaczek z północy Europy. Tegoroczne liczenie pokazuje, że na zimowanie w dolinach świętokrzyskich rzek i na zbiornikach wodnych zdecydowało się jednak wiele różnych gatunków. Wśród ciekawostek odnotowanych przez ornitologów jest bardzo duża liczba gęsi, które nie odleciały na południe.
– Właściwie 4 gatunki gęsi stwierdziliśmy w naszym regionie. Koło Wiślicy była koncentracja gęgawy, w liczbie 200 sztuk. Zaobserwowaliśmy też gęsi: białoczelne, zbożowe i tundrowe. Stwierdzamy stada szpaków zimujących. Są też czaple, łabędzie nieme, łabędzie krzykliwe, perkozki i wiele innych gatunków – wymienia doktor Jarosław Sułek.
W najbliższy weekend ornitolodzy po raz kolejny wyjdą w teren i będą liczyć ptaki. Dokładne wyniki tegorocznej analizy poznamy w połowie lutego.