Po feriach odziały Związku Nauczycielstwa Polskiego zaczną wchodzić w spory zbiorowe z dyrektorami szkół – zapowiada Wanda Kołtunowicz, prezes świętokrzyskiego oddziału ZNP. Jak tłumaczy – to efekt nieudanych rozmów o podwyżkach z Anną Zalewską, minister edukacji. Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się wzrostu pensji każdego nauczyciela o tysiąc złotych miesięcznie, w odpowiedzi MEN proponuje kolejną, trzecią już transzę podwyżek od 1 stycznia 2019 roku.
To z kolei nie zadowala nauczycieli. 8 lutego odbędzie się prezydium zarządu głównego ZNP. Wanda Kołtunowicz tłumaczy, że wtedy zostanie podjęta decyzja, co do dalszych działań związku. Jednak – jej zdaniem – strajk jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.
– Determinacja środowiska jest bardzo duża. Ale przed strajkiem czekają nas jeszcze mediacje, etap rokowań i referendum. W tajnym referendum nauczyciele będą decydowali, czy przystępują do strajku, czy nie. Bo decyzje w oddziałach mogą być różne – twierdzi Wanda Kołtunowicz.
Na razie nie wiadomo, jaką formę miałby mieć ewentualny strajk. Część członków ZNP mówi o kilkugodzinnej przerwie w pracy, inni woleliby strajk do skutku.
Protestu nie wyklucza też Ryszard Proksa, przewodniczący oświatowej „Solidarności”. On jednak ma nadzieję, że negocjacje z Anną Zalewską zakończą się sukcesem i odpowiednio wysokim wzrostem nauczycielskich wynagrodzeń. Jak mówi – dużo zależy od stanowiska Rady Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.
– Rada spotyka się z przewodniczącym Komisji Krajowej, Piotrem Dudą, który chce poznać sytuację różnych branż. W naszej branży sytuacja jest najbardziej napięta. Dopiero po tym spotkaniu będzie można mówić o naszych dalszych działaniach – tłumaczy przewodniczący oświatowej „Solidarności”.
Ryszard Proksa dodaje, że w rozmowach z „Solidarnością” Anna Zalewska mówiła o możliwości wyższych podwyżek, niż pierwotnie planowane przez MEN. Ale – jak podkreśla przewodniczący – związek czeka na konkretne, oficjalne deklaracje.