Odwołania Anny Zalewskiej, minister edukacji narodowej domaga się oświatowa Solidarność. Dziś w całej Polsce odbyły się konferencje prasowe, podczas których związkowcy przedstawili „siedem grzechów głównych” minister.
Solidarności nie podoba się między innymi wprowadzenie systemu obowiązkowych ocen nauczycieli i wydłużenie czasu potrzebnego na awans zawodowy, ale główne zarzuty dotyczą braku realnych podwyżek pensji. Henryk Ślusarski wiceprzewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania Solidarności, ubiegłoroczną podwyżkę w wysokości pięciu procent uważa za iluzoryczną, bowiem ledwie przekroczyła ona wartość inflacji.
To samo mówi o kolejnym pięcioprocentowym wzroście wynagrodzeń, który nauczyciele dostaną od stycznia. Henryk Ślusarski twierdzi, że Anna Zalewska dostała wcześniej ostrzeżenie od nauczycieli, ale go zignorowała.
– 15 września odbyła się ogromna manifestacja w Warszawie, podczas której pokazaliśmy minister czerwoną kartkę i wręczyliśmy jej nasze postulaty. Domagamy się zmiany systemu wynagradzania nauczycieli. Chcemy, by było ono połączone z wynagrodzeniem w gospodarce narodowej – mówi Henryk Ślusarski.
Jeżeli ona będzie rosnąć, to rosnąć powinno też wynagrodzenie pracowników szkół. Waldemar Bartosz, przewodniczący świętokrzyskiej Solidarności deklaruje wsparcie całego związku dla postulatów pracowników oświaty.
– Tu chodzi po pierwsze o odejście od biurokracji oświatowej, a po drugie, podwyżki muszą być realne. Bo w tej chwili często jest tak, że pracując w supermarkecie zarabia się więcej niż nauczyciel – tłumaczy przewodniczący.
Jak dodaje Waldemar Bartosz godna pensja nauczyciela sprawi, że do zawodu będą dostawali się ludzie kreatywni, z pasją i pomysłami. W ten sposób zyskają również uczniowie.
Solidarność deklaruje, że jeżeli postulaty zostaną spełnione, wycofają się z żądań o odwołanie Anny Zalewskiej. W innym przypadku zapowiadają protest. W lutym ma zapaść decyzja jak będzie on wyglądał.