Owocnie zakończył się w Busku-Zdroju eksperyment, w którym udział wziął Valerian Romanowski, wielokrotny rekordzista Guinnessa. Kolarz, jeżdżąc na rowerze stacjonarnym, spędził prawie dwie godziny w komorze termoklimatycznej, w temperaturze dochodzącej nawet do minus 115 stopni Celsjusza.
– Byliśmy bardzo dobrze przygotowani, mieliśmy dobre buty, kombinezony, może jeszcze rękawice trzeba będzie zmienić. Na bieżąco prowadziliśmy monitoring, jak zmienia się temperatura naszego ciała – powiedział.
Valerian zaznaczył, że jest to nowy bagaż doświadczeń, który niebawem wykorzysta. Przypomnijmy, kolarz miał wątpliwości przed testem, m.in., czy jeżdżenie na rowerze w temperaturze minus 100 stopni bez żadnej ochrony nie wpłynie negatywnie na wzrok i oczy. Sportowiec stwierdził, że oczy doskonale przyzwyczajają się do ekstremalnych warunków. Trzeba będzie wprowadzić jeszcze kilka modyfikacji.
Wyzwanie podjął również Piotr Marczewski, przedstawiciel Survivaltech Kielce. Jak wspólnie podkreślali, test wykazał, że są w stanie przeanalizować, jak zachowuje się ich organizm, sprzęt oraz ubranie w skrajnie niskich temperaturach.
Piotr Marczewski tłumaczył, że, aby przetrwać w takim mrozie, trzeba się dobrze przygotować i mieć specjalne ubranie. Jak mówił, konieczne są buty z naturalnej skóry, te z królika doskonale się sprawdziły.
Przypomnijmy, test, który odbył się w Busku-Zdroju stanowi między innymi trening do planowanej w styczniu 2020 r. czterodobowej wyprawy rowerowej po Jakucji. W kwietniu przyszłego roku Valerian Romanowski będzie chciał ustanowić rekord Guinnessa w jeździe na rowerze stacjonarnym w temperaturze minus 100 stopni w Warszawie na Stadionie Narodowym.