Biskupowi radomskiemu Henrykowi Tomasikowi przekazano listę pytań i świadków, którzy będą zeznawać podczas procesu beatyfikacyjnego księdza Romana Kotlarza. Dziś odbyła się pierwsza, jawna sesja procesu. Poprzedziła ją uroczysta msza święta.
Ksiądz Kotlarz wspierał ludzi, którzy zbuntowali się przeciwko komunistycznej władzy. Uważano go za nieformalnego kapelana robotników, którzy w czerwcu 1976 roku, w proteście przeciwko drastycznym podwyżkom cen żywności, wyszli na ulice Radomia.
Do tego fragmentu życiorysu kapłana odwołał się w homilii biskup Henryk Tomasik.
– Był wierny swojej misji, o której pisał do księdza prymasa Stefana Wyszyńskiego, że o godzinie 9.35 znalazł się świadomie i dobrowolnie w ogromnej rzeszy strajkujących. A potem przyszły bolesne wydarzenia, dziwne odwiedziny, tortury – mówi.
Podczas uroczystości obecni byli bliscy księdza Romana Kotlarza. Dla siostrzenicy duchownego Jolanty Karczewskiej to niezwykle ważny i wzruszający moment.
– Przeżycie straszne, że głos mi się łamie. To jest dla nas wielki zaszczyt. Historia zapisała kolejną kartę. Musimy to przeżyć razem – powiedziała.
Biskup Tomasik apeluje do wszystkich, którzy posiadają dokumenty, pamiątki czy zdjęcia, związane z życiem księdza Kotlarza, by zechcieli przekazać je do Biura Postulacji, mieszczącego się w Kurii Diecezji Radomskiej.
Ksiądz Roman Kotlarz urodził się w Koniemłotach koło Staszowa. Formację kapłańską otrzymał w Krakowie i Sandomierzu. Jako kapłan był pod stałą obserwacją i inwigilacją funkcjonariuszy SB. W swoim kościele wygłaszał kazania patriotyczne, nagrywane i analizowane przez bezpiekę. W czasie wydarzeń radomskiego czerwca znalazł się wśród strajkujących z Zakładów Metalowych „Łucznik”. Błogosławił protestujących robotników w czasie manifestacji.
W odwecie za prowadzoną działalność był wielokrotnie nękany przez funkcjonariuszy SB. Pobity przez nieznanych sprawców, w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach, dwa miesiące po proteście zmarł w szpitalu.