Prawie 500 pracowników Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach żąda od dyrekcji lecznicy podwyżki wynagrodzenia. Chodzi o fizjoterapeutów, techników radiologów, diagnostów, pracowników administracji i pracowników sterylizacji.
Jak mówią, ich zarobki w porównaniu do innych grup zawodowych zatrudnionych w szpitalu, są rażąco niskie.
Kamil Salwa, przewodniczący związku fizjoterapeutów w szpitalu twierdzi, że fizjoterapeuci mają coraz więcej obowiązków, ale nie idą za tym pieniądze. Ich pensje wynoszą 1700 – 1800 złotych netto.
– W ostatnim czasie inne grupy zawodowe, takie jak pielęgniarki, lekarze, czy ratownicy medyczni wywalczyli podwyżki wynagrodzenia. Dlatego my, grupa zawodowa fizjoterapeutów, czujemy się pominięci. Średnia płaca fizjoterapeuty w Polsce kształtuje się na poziomie 2500 tysiąca brutto, a w naszym regionie jest to od 2200 do 2400 zł brutto. Zwiększa nam się uprawnienia, przybywa nam obowiązków, natomiast nie idą za tym zmiany płacowe – dodaje Kamil Salwa.
Fizjoterapeuci domagają się podwyżki o 1500 złotych brutto. Wzrostu wynagrodzenia oczekują również m. in. diagności laboratoryjni. Jak mówi Izabela Pać, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Techników Analityki Medycznej w szpitalu wojewódzkim na Czarnowie, zarobki tej grupy zawodowej również są bardzo niskie.
– Upominamy się, by minister zdrowia zastanowił się nad tym, dlaczego nasz zawód został zepchnięty na margines. Jesteśmy ważnym filarem szpitala. Lekarze bez naszej pracy nie mogliby leczyć pacjentów. Bez laboratorium szpital nie istnieje. Natomiast nasze średnie wynagrodzenie wynosi od 2400 do 3 tys. zł brutto – mówi Izabela Pać.
Andrzej Domański, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach mówi, te żądania są jak najbardziej uzasadnione, ale lecznica nie dysponuje pieniędzmi na podwyżki wynagrodzenia dla tak dużej liczby osób.
– Minister zdrowia podwyższył pensje pielęgniarkom, lekarzom i ratownikom, ale inne grupy zawodowe funkcjonujące w szpitalnictwie zostały pominięte. Jako dyrektor szpitala nie mam jednak pieniędzy, szczególnie pod koniec roku, by spełnić żądania pracowników. Musimy czekać do 14 grudnia. Wówczas, jak zapowiedział minister zdrowia, spotka się on ponownie ze związkami zawodowymi grup, które wystąpiły o podwyżki. Być może wówczas znajdą jakieś rozwiązanie – dodał Andrzej Domański.
Pracownicy zapowiadają, że jeżeli ich wynagrodzenie nie wzrośnie, nie wykluczają wejścia w spór zbiorowy ze swoim pracodawcą. W szpitalu na Czarnowie zatrudnionych jest w sumie 2200 osób.