Rzadkiego „wyczynu” dokonali w ostatnim meczu Ligi Mistrzów obrotowi PGE Vive. Ich zespół, co prawda, pokonał Mieszkow Brześć 34:31, ale obydwaj kieleccy kołowi nie zdobyli ani jednego gola!
– Mają mądrego trenera i niegłupich obrońców – chwalił rywali Arciom Karaliok.
– Wiedzą, że nie mieliśmy gracza rzucającego z drugiej linii więc skupili na bronieniu na szóstym metrze, a to oznacza, że kołowi mają ciężko. Ale nasza praca to nie tylko zdobywanie bramek, ale też pomoc kolegom. Robienie dla nich podsłony, żeby mogli rzucać na bramkę i z tego wywiązaliśmy dobrze – uznał Białorusin.
Najbliższą okazję do podreperowania swojego bilansu bramkowego w Lidze Mistrzów obrotowi PGE Vive będą mieli już w najbliższą sobotę o godzinie 18:00 kiedy to w Hali Legionów zmierzą się z Barceloną.
Dodajmy, że w dotychczasowych 8 EHF spotkaniach EHF Champions League Julen Aginagalde zdobył 10, a Arciom Karaliok 17 bramek.