Ciepły początek listopada dał znakomite warunki, by wybrać się na grzyby. Profesor Janusz Łuszczyński z Instytutu Biologii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego przyznaje, że najlepszy sezon na grzybobranie już minął, ale ciągle można znaleźć wiele ciekawych i smacznych okazów.
Profesor zachęca do poszukania grzybów egzotycznych, które dopiero od niedawna pojawiają się w lasach województwa świętokrzyskiego. Jak mówi, niektórzy przedstawiciele gatunków subtropikalnych są bardzo łatwi do rozpoznania.
– Mowa o grzybach z rodziny sromotnikowatych, między innymi okratek australijski i mądziak malinowy. Te grzyby zwracają na siebie uwagę bardzo mocnym, nieprzyjemnym zapachem. Okratek australijski bardzo ciekawie wygląda. Jego owocniki przypominają macki czerwonej ośmiornicy płożące się po podłożu – mówi profesor Janusz Łuszczyński.
Te gatunki nie są jadalne, ale w Polsce pojawiły się też nowe grzyby, które są cenione za walory smakowe. To przede wszystkim pochodzący z Ameryki Północnej borowik wysmukły. Najprawdopodobniej drogą morską dostał się na Litwę, bo po raz pierwszy zaobserwowano go w okolicach Kłajpedy. Doskonale odnalazł się w Europie i od niedawna można go zaobserwować w lasach polskiego Pomorza oraz Podlasia. W województwie świętokrzyskim jeszcze nie był notowany, ale mikolodzy są przekonani, że jest to tylko kwestią czasu.
– Jest to grzyb bardziej przypominający naszego koźlarza niż borowika. Kapelusz wypukły w barwach czerwono-pomarańczowo-brązowych. Trzon, czyli tak zwana nóżka jest smukła i znajduje się na niej charakterystyczna siateczka – opisuje mikolog z UJK.
Borowiki wysmukłe są grzybami wchodzącymi w symbiozę z sosnami, dlatego najlepiej wypatrywać go właśnie w okolicy tych drzew.