Pani Bronisława Małecka, 95-letnia mieszkanka Kielc podczas wybuchu II wojny światowej mieszkała w Warszawie. Pojechała tam zaledwie kilka miesięcy wcześniej, żeby pracować jako pomoc w sklepie.
Wspomina, jak wyglądały pierwsze dni niemieckiej okupacji dla zwykłych ludzi, mieszkańców miasta.
– Pamiętam, jakieś wojsko jedzie. Nikt nie znał tego wojska. Przyszedł sąsiad, który też miał swój zakład i mówi: to Niemcy jadą! Myśmy prawie umarli ze strachu… był taki wielki schron, podziemia…i my wszyscy tam się schowaliśmy – opowiada pani Bronisława.
W schronie spędzili około 3-4 dni. Przez ten czas nikt nic nie jadł, ani dorośli, ani dzieci – wspomina pani Bronisława Małecka.
– Po iluś dniach pojawiła się pogłoska, że Niemcy będą rozdawać chleb. Zgromadziło się kilkaset osób. Wszyscy czekali na tę kromkę chleba. Wreszcie przyszedł ten komisarz, popatrzył po tych ludziach i mówi: „tyleśmy was bili, czym się dało, a wy świnie, jeszcze tyle was jest?!” Taki był podły… Nigdy tych słów nie zapomnę… – opowiada ze wzruszeniem pani Bronisława.
27 września podpisano akt kapitulacji stolicy.