W tym meczu mieliśmy wszystko – piękne bramki, szybkie kontry, niezwykłe zwroty akcji, twardą grę i… awantury. Zabrakło jednego – trochę lepszej i skuteczniejszej gry szczypiornistów PGE Vive. Kielczanie przegrali na wyjeździe z PSG 32:35 (15:17) i nie pojadą do Kolonii na Final Four Ligi Mistrzów. Najwięcej goli dla gospodarzy zdobył Remili – 9, a dla przyjezdnych Bielecki i Dujszebajew po 5. Pierwsze spotkanie również wygrali paryżanie 34:28 i to oni awansowali do najlepszej czwórki Europy.
Spotkanie rozpoczęło się od dobrej obrony Sławomira Szmala, który zatrzymał rzut Mikela Hansena. Wynik meczu otworzył Dalex Dujszebajew, chwilę później prowadzenie podwyższyć mógł Manuel Strlek, ale jego kontrę zatrzymał Omeyer. W odpowiedzi wyrównał Hansen. W 4 minucie faulowany był Janc, a rzut karny na bramkę zamienił Karol Bielecki.
Chwilę później kielczanie znów mieli szansę powiększyć prowadzenie. Paryżanie pogubili się w ataku, ale Alex Dujszebajew rzucił w poprzeczkę. Gospodarze jednak mieli na początku spotkania duże problemy w ataku, nie radzili sobie z dobrze ustawioną kielecką defensywą i wysuniętym Mateuszem Jachlewskim.
W 7 minucie kielczanie po dobrych interwencjach Szmala prowadzili już 4:2. Chwilę później ta przewaga mogła być jeszcze wyższa, ale Bielecki rzucił w poprzeczkę bramki Omeyera. To jednak udało się w 10 minucie, kiedy na ławkę kar powędrował Jachlewski. Bardzo dobre podanie od Jureckiego dostał Janc, a ten pokonał Omeyera (6:3).
Później niestety coraz gorzej radziła sobie kielecka ofensywa, co skrzętnie wykorzystali paryżanie, odrabiając część strat (7:6 dla Vive). W 18 minucie ponad bramką rzucił Michał Jurecki, a popularny „Dzidziuś” upadł w taki sposób, że nie zdążył wrócić do obrony. Paryżanie wyszli z szybką kontrą i wyrównali wynik (8:8). W 20 minucie – po dwóch nieudanych rzutach Bieleckiego – Francuzi wyszli już na dwubramkowe prowadzenie (11:9) i Tałant Dujszebajew wziął czas. To przyniosło spodziewany efekt – po dwóch trafieniach Jureckiego, kielczanie wyrównali (11:11).
W 27 minucie po błędach kielczan obronie na trzybramkowe prowadzenie wyszli gospodarze (16:13) i sytuacja PGE Vive zrobiła się naprawdę trudna. W ostatnich minutach pierwszej połowy podopieczni Tałanta Dujszebajewa próbowali jeszcze doprowadzić do remisu, ale ich starania nie przyniosły większych efektów. Po 30 minutach PGE Vive przegrywało z PSG 15:17.
Pierwszą bramkę w drugiej połowie zdobył z koła Julen Aginagalde. Chwilę później swoją bramkę zdobyli również paryżanie, którzy wymanewrowali kielecką defensywę. W 33 minucie Rodrigo Corralesa pokonał Mateusz Kus i mieliśmy remis – 18:18. Później Szmal zatrzymał Kounkoud, ale szansę na wyprowadzenie Vive na prowadzenie zmarnował Mamić. To jednak udało się w 37 minucie po bramce Alexa Dujszebajewa (20:19). Chwilę później Hiszpan miał szansę podwyższyć prowadzenie, ale trafił wprost w bramkarza, z kolei kontrę wykorzystał Remili i znów mieliśmy remis (20:20).
W 39 znów szansę na dwubramkowe prowadzenie mieli kielczanie, z szybką kontrą pobiegł Djukić, ale piłka po jego rzucie uderzyła w słupek bramki. Chwilę później – dzięki kolejnej doskonałej interwencji w drugiej połowie Sławomira Szmala – znów podopieczni Tałanta Dujszebajewa mieli szansę powiększyć swoją przewagę, ale Corrales okazał się lepszy od Aginagalde.
Tego udało się dokonać w 41 minucie po bramce Alexa Dujszebajewa. W 44 minucie po bramkach Kounkouda i Karabaticia paryżanie doprowadzili jednak do remisu (24:24), a kilka sekund później dzięki trafieniu Mollgaarda gospodarze wrócili na prowadzenie (25:24).
W 50 minucie grające w przewadze PSG wyszło na dwubramkowe prowadzenie – 29:27 i Vive potrzebowało do awansu cudu. Tego jednak nie było. W 53 minucie po ostrym faulu na ławkę kar odesłany został Blaz Janc, sędzia podyktował rzut karny dla PSG, a Vive grało w podwójnym osłabieniu. Do stałego fragmentu gry podszedł Hansen, który pewnym rzutem pokonał Ivicia i gospodarze powiększyli przewagę. Kilka sekund później w tej sam sposób mógł odpowiedzieć Karol Bielecki, ale rzucił wprost w bramkarza PSG. Kielczan nie było stać już na dogonienie gospodarzy, ostatecznie przegrywając 32:35. Cichym bohaterem drugiej połowy spotkania okazał się były bramkarz Wisły Płock – Rodrigo Corrales, który skutecznie utrudniał życie kieleckim zawodnikom.
PO MECZU POWIEDZIELI:
Sławomir Szmal, bramkarz PGE VIVE Kielce: Wydaje mi się, że dobrze było widać, jak byliśmy nastawieni do tego meczu. Każdy chciał dać z siebie sto procent. W pierwszych dziesięciu minutach wyszliśmy na trzybramkową przewagę i obudziła się pewna możliwość, bo zbliżyliśmy się do rywali na trzy bramki. Niestety to było za mało, my nie trafialiśmy, a oni to robili. Mieli twardą obronę, bramkarz odbił swoje. Chciałbym wyłapać tych piłek zdecydowanie więcej, to na pewno by nam pomogło, ale ponownie to nie był mój dzień. PSG to drużyna, która bardzo dobrze zaczyna, gra praktycznie jedną siódemką i z biegiem spotkania to zwykle oni tracą siłę, dlatego później znów udało nam się do nich zbliżyć, ale i tak pokazali swoją moc. To jeden z faworytów to zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Zrobiliśmy wszystko, by z nimi powalczyć. Dziękuję chłopakom, bo było widać, że każdy dał z siebie maksa, nie tylko dzisiaj. Po prostu to było za mało na tę drużynę.
Uros Zorman, rozgrywający PGE VIVE Kielce: Myślę, że w każdym z tych dwóch meczów mieliśmy swoje szanse, których ostatecznie nie wykorzystaliśmy. Pokazaliśmy jednak charakter, na rewanż byliśmy bojowo nastawieni i świetnie przygotowani. Bardzo chcieliśmy, ale niestety nie udało się. Szkoda, że awansowaliśmy, ale mamy na pewno też kilka pozytywów, głowy do góry. Przed nami Puchar Polski, liga i to wszystko musimy wygrać. Gdybyśmy pierwsze spotkanie przegrali dwiema, trzema bramkami, to może inaczej by się to wszystko ułożyło, ale teraz łatwo jest gadać. Wynik mówi swoje.
Karol Bielecki, rozgrywający PGE VIVE Kielce: Na pewno gra się lepiej, gdy ma się łatwiejszego przeciwnika na drodze do Final Four, a my trafiliśmy na jednego z pretendentów do wygranej w całym turnieju. Gdybyśmy zajęli wyższe miejsce w grupie, dzisiaj gralibyśmy u siebie ze słabszym przeciwnikiem i pewnie świętowalibyśmy awans. Ale jest inaczej. Wierzę, że za rok Kielce wrócą do Final Four. Atmosfera w szatni po meczu była smutna. Zakładaliśmy, że jest szansa, chcieliśmy ją wykorzystać, ale przegrana u siebie ustawiła drugi mecz. To spotkanie pokazało, że naprawdę moglibyśmy walczyć z PSG przy lepszym wyniku w domu, ale cóż, sześciobramkowa przewaga dawała im pewność i spokój. My goniliśmy, a wiadomo, że wtedy łatwiej o błędy. Graliśmy dzisiaj lepiej niż w Kielcach, robiliśmy, co mogliśmy. Nie udało się i żegnamy się z Ligą Mistrzów
W niedzielę pozostałe mecze 1/4 Ligi Mistrzów:
Vardar Skopje – THW Kiel (29:28)
Montpellier – Flensburg (28:28)
Skjern – Nantes (27:33)
Paris Saint-Germain – PGE VIVE Kielce 35:32 (17:15)
Paris Saint-Germain: Thierry Omeyer, Rodrigo Corrales – Nedim Remili 9, Mikkel Hansen 5, Jesper Nielsen 5, Sander Sagosen 4, Uwe Gensheimer 3, Nikola Karabatic 3, Benoit Kounkoud 2, Henrik Mollgard 1, Luka Stepancic 1, Edouard Kempf 1, Daniel Narcisse 1, Adama Keita, Luc Abalo, Dylan Nahi.
PGE VIVE Kielce: Sławomir Szmal, Filip Ivic – Alex Dujshebaev 5, Karol Bielecki 5, Blaz Janc 4, Michał Jurecki 3, Manuel Strlek 3, Darko Djukic 3, Julen Aginagalde 3, Marko Mamic 2, Mateusz Kus 1, Mateusz Jachlewski 1, Uros Zorman 1, Dean Bombac 1, Mariusz Jurkiewicz.
Kary: PSG – 12 min. VIVE – 14 min.
Sędziowie: Slave Nikolov i Gjorgji Nachevski (Macedonia)