Od poniedziałku w ostrowieckim szpitalu powiatowym obowiązuje całkowity zakaz odwiedzin. Małgorzata Cichońska, pielęgniarka do spraw epidemiologii w tamtejszej lecznicy mówi, że zauważalny jest wzrost liczby zachorowań na grypę. Przyjmowani są pacjenci z objawami tej choroby i podobnymi dolegliwościami. Z tego powodu nie dochodzi jednak do zakażeń w placówce.
Jak się okazuje, rodziny pacjentów nie stosują się jednak do zakazu, i mimo choroby, wchodzą na oddziały.
– Zdarza się dosyć często, że rodziny chorych, które przychodzą do szpitala, mają infekcje. Chodzą z kaszlem, katarem, gorączką – tłumaczy Małgorzata Cichońska.
Dodaje, że w ostatnim czasie przychodzą również osoby cierpiące na nieżyt żołądkowo- jelitowy.
– Te osoby korzystają nawet z toalet przeznaczonych dla pacjentów, co stwarza dodatkowe zagrożenie – mówi pielęgniarka.
Aby dostać się na oddział, odwiedzający tłumaczą, że przyszli do punktu krwiodawstwa lub po wyniki badań. Jak tłumaczy Małgorzata Cichońska, dodatkowa infekcja może doprowadzić do poważnych powikłań u pacjentów szpitala.
Elżbieta Góralska-Dulny, kierownik ostrowieckiego sanepidu informuje, że w 2016 roku, w samym powiecie ostrowieckim zachorowało 10 tysięcy osób, w kolejnym roku o 4 tysiące mniej. W tym roku może nastąpić wzrost.
– W styczniu odnotowaliśmy 1390 przypadków, to mniej niż w porównywalnym okresie w 2017 roku – przytacza dane Elżbieta Góralska-Dulny.
Zaznacza jednak, że pierwsze dwa tygodnie lutego to o 200 przypadków więcej niż w ubiegłym roku o tej porze.
– Być może to początek szczytu zachorowań – przypuszcza szefowa ostrowieckiego sanepidu.
Najlepszym i najtańszym sposobem przeciwdziałania grypie jest szczepionka, jednak w powiecie ostrowieckim niewiele osób korzysta z tej możliwości. Rocznie szczepi się około 2 tysięcy osób z powiatu.
Zakaz odwiedzin w ostrowieckim szpitalu obowiązuje do odwołania.