Podwyżki dla lekarzy rezydentów, wzrost nakładów na zdrowie do 6 procent PKB w 2024 roku i zobowiązanie do dalszego dialogu z zawodami medycznymi – przewiduje podpisane w czwartek porozumienie ministra zdrowia i lekarzy rezydentów. Porozumienie zawiera także m. in. zapewnienie zwiększenia wynagrodzeń specjalistów pracujących w jednym szpitalu, wyższych pensji dla rezydentów w zamian za zobowiązanie do pracy w Polsce po zakończeniu specjalizacji przez dwa lata oraz odbiurokratyzowania pracy lekarzy i pielęgniarek. Czy kompromis zawarty pomiędzy ministrem i lekarzami wpłynie na jakość służby zdrowia? – na ten temat dyskutowali goście Studia Politycznego Radia Kielce.
Posłuchaj Studia Politycznego Radia Kielce:
Zdaniem senatora Jarosława Rusieckiego, porozumienie osiągnięto dzięki temu, że minister zdrowia podjął rzeczowy dialog z lekarzami. Najważniejszym punktem kompromisu jest przeznaczenie na ochronę zdrowia do 2024 roku 6 procent PKB. Teraz to jest 4,67 procent, co stanowi 90 miliardów złotych – stwierdził senator Prawa i Sprawiedliwości. Pozostałe punkty porozumienia mówią o pomocy dla lekarzy, czyli wprowadzeniu asystentów medycznych, a także innowacyjności leczenia. – Wprowadzenie nowych metod leczenia, co wiąże się z większym finansowaniem, ale też informatyzacji służby zdrowia, ponadto kształcenie większej liczby lekarzy i podnoszenie prestiżu pielęgniarek – to wpłynie na jakość systemu – powiedział polityk PiS.
– Najważniejsze, że do porozumienia w ogóle doszło – stwierdził z kolei Krzysztof Sławiński z Platformy Obywatelskiej. Jak zaznaczył, minister Łukasz Szumowski przyznał, że w służbie zdrowia kryzys istnieje, gdy tymczasem jego poprzednik ten kryzys tylko powiększał. Krzysztof Sławiński dodał, że ochrona zdrowia skupia się przede wszystkim w szpitalach powiatowych. – Jeśli zwiększymy wynagrodzenia młodych, uczących się jeszcze lekarzy rezydentów, to nie uchroni szpitali przed problemami. Zauważmy, że podnosimy pensje jednej grupie zawodowej, a za nią w kolejce czeka już kolejna grupa: pielęgniarek, fizjoterapeutów, diagnostów, ratowników medycznych i pracowników administracji. W istocie to porozumienie można określić, jako zlepek postulatów i chęci, a z drugiej strony dokładania pieniędzy do systemu bez żadnej korzyści dla pacjenta – powiedział polityk PO.
– Po owocach ich poznamy – tak porozumienie ministra zdrowia z lekarzami określił działacz PSL Karol Kliś. Jeśli przy sieciowaniu szpitali oraz w nocnej opiece medycznej wyszły problemy na przykład z brakiem specjalistów, to konsekwencją kompromisu w najbliższej przyszłości też mogą być pewne trudności – stwierdził. Zdaniem działacza ludowców – uderzający w porozumieniu jest obowiązek pracy u jednego pracodawcy. Może to skutkować tym, że właściciele placówek medycznych będą walczyć o lekarzy, proponując im wysokie wynagrodzenia, zatem nie każdego będzie stać na zatrudnienie specjalisty, a to odbije się znów niekorzystnie na pacjentach. W konsekwencji specjalistyczna opieka może być sprywatyzowana – powiedział Karol Kliś.
Zdaniem Marcina Bugajskiego z Kukiz ’15, zapóźnienia w ochronie zdrowia sięgają wielu lat wstecz, a próby jej uzdrowienia są tylko doraźne. Działacz zaznaczył, że nad reformą systemu powinni pracować wszyscy politycy, niezależnie od opcji. Jego zdaniem, samo dodanie pieniędzy do ochrony zdrowia nie wystarczy, konieczne są perspektywiczne rozwiązania systemowe.
Według Mateusza Żukowskiego z Nowoczesnej, przeznaczenie 6 procent PKB na służbę zdrowia, to jest współczesny zachodnioeuropejski standard, który Polska ma osiągnąć dopiero w 2024 roku. – To stanowczo za późno – zaznaczył przewodniczący świętokrzyskich struktur partii. Jak dodał, te osoby, które zechcą w naszym kraju wyleczyć się szybko, będą zmuszone skorzystać z prywatnej służby zdrowia.