Bez żadnych efektów zakończyło się spotkanie ratowników zwolnionych dyscyplinarnie ze świętokrzyskiego pogotowia z Markiem Szczepanikiem, członkiem zarządu województwa świętokrzyskiego. W poniedziałek, podczas sesji sejmiku ratownicy złożyli pismo, w którym domagali się przywrócenia do pracy.
Jak informowaliśmy, 5 ratowników medycznych straciło pracę, ponieważ zdaniem dyrektor pogotowia, wysłali anonimowe pisma do urzędu wojewódzkiego, urzędu marszałkowskiego i ministerstwa zdrowia. Mieli w nich szkalować dobre imię dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego i całej firmy. Ratownicy twierdzą, że nie wysyłali nigdzie żadnych anonimów.
Jak mówi Jakub Kasiński, zwolniony dyscyplinarnie z pracy w Wigilię, ani on, ani jego koledzy nikogo nie szkalowali.
– Jesteśmy bardzo zawiedzeni i rozgoryczeni. To spotkanie nic nie wniosło, członek zarządu województwa, w żaden sposób nie odniósł się do treści, które przedstawiliśmy w poniedziałek. Nie liczyliśmy na diametralną zmianę podejścia urzędu marszałkowskiego do pani dyrektor Marty Solnicy. Liczyliśmy jednak, że marszałek przeanalizuje te wiadomości, które im dostarczyliśmy – dodał Jakub Kasiński.
Marek Szczepanik, członek zarządu województwa świętokrzyskiego podkreślił, że trudno teraz stwierdzić, która ze stron konfliktu ma rację. Dlatego trzeba poczekać na rozstrzygnięcie sądu pracy i Prokuratury Rejonowej w Kielcach.
– Od poniedziałku, żadne dodatkowe informacje nie pojawiły się, dlatego trudno, żeby dzisiejsza rozmowa była kluczowa i rozstrzygająca definitywnie sprawę. Wniosek ze strony ratowników dotyczy przywrócenia ich do pracy na dotychczasowych zasadach. Jednak w kontekście zaplanowanej rozprawy w sądzie pracy nie ma uzasadnienia. Jeśli ratownicy zostaną przywróceni do pracy, w sądzie pracy nie dojdzie do rozprawy, dlatego te dwie sprawy wykluczają się nawzajem – mówi Marek Szczepanik.
Rozprawa dyscyplinarnie zwolnionych 5 ratowników medycznych ma się odbyć przed sądem pracy 14 marca. Jak informowaliśmy, dyrektor Marta Solnica skierowała sprawę do Prokuratury Rejonowej w Kielcach. Śledczy mają sprawdzić, czy faktycznie ratownicy szkalowali dobre imię świętokrzyskiego pogotowia i jego szefową.