Ornitolodzy podejrzewają, że tej zimy czekają nas jeszcze silne mrozy. Sugeruje to nalot czeczotki tundrowej, niewielkiego ptaka na co dzień żyjącego w północnych, zimnych rejonach Europy. Jak mówi Jarosław Sułek, lekarz weterynarii oraz ornitolog z Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody, w tym roku do Polski przyleciało znacznie więcej tych ptaków niż zwykle.
– To taka można powiedzieć ornitologiczna sensacja. W ubiegłych latach czeczotka tundrowa również przylatywała do naszego kraju. Ale notowaliśmy 10-15 takich przypadków, a teraz mamy już ponad 100 stwierdzeń czeczotek tundrowych – wyjaśnia Jarosław Sułek.
Jak dodaje, jej przylot może być zwykłym przypadkiem, bowiem w naszym województwie oraz w całym kraju dużo gatunków ptaków zwykle migrujących zdecydowało się jednak spędzić zimę na miejscu. Zostały na przykład niektóre żurawie.
Z północy Europy oprócz czeczotki przyleciały do nas też gile, natomiast zaskakująco mało jest w tym roku jemiołuszek. Jarosław Sułek poleca miłośnikom ptaków wybrać się na spacer po polach. Będą mogli zaobserwować tam innego zimowego gościa myszołowa włochatego.
– To bardzo ładny ptak drapieżny. Myszołów włochaty jest charakterystyczny bo ma jaśniejsze ubarwienie piór. Uwagę zwraca biały ogon, zakończony czarnym szerokim pasem na końcu. Pola to taki jego szwedzki stół. Zwłaszcza teraz, kiedy jest plusowa temperatura, gryzonie wychodzą z norek, żeby w cudzysłowie rozprostować kości, a myszołów z tego korzysta – opowiada ornitolog.
Myszołowa włochatego łatwo jest odróżnić od naszego rodzimego myszołowa zwyczajnego. Ten drugi ma ciemniejszy, jednolicie ubarwiony ogon.