Trudno sobie wyobrazić wigilię świąt Bożego Narodzenia bez tradycyjnego karpia. Okazuje się, że jest to nadal najbardziej ryba na naszych stołach. Od rana przy stoiskach, gdzie można kupić karpie ustawiają się duże kolejki.
Od rana na kieleckich bazarach olbrzymi ruch. Sprzedający pomagają klientom w wyborze najlepszych okazów, a także – jeśli sobie życzą – w ich wypatroszeniu. Maciej Kowalski, który sprzedaje ryby ze Śladkowa Małego, powiedział, że dużo osób decyduje się właśnie na taki krok, ponieważ dla Polaków własnoręczne zabicie karpia to duże wyzwanie.
– Dużo osób prosi o zabicie ryby i jej wypatroszenie, ponieważ jest to trudna sztuka – mówi Maciej Kowalski. – Boją się, że w domu sobie z tym nie poradzą. Żywa, duża ryba jest śliska i próbuje uciekać. Poza tym wiele osób nie chce zabijać.
Wśród osób, które zdecydowały się dziś na kupno karpia był pan Maciej. Jak powiedział, zabicie go to dla niego ogromny problem.
– Kiedyś kupowałem żywego, ale miałem wyrzuty sumienia, że trzeba go zabić. Nie wyobrażam sobie jednak wigilijny stół bez karpia. To dla mnie jeden z największych symboli tych świąt – podkreślił pan Maciej.
Tradycja karpia na wigilijnych stolach sięga czasów średniowiecznych. W Kielcach kilogramowy karp kosztuje około 20 zł.
Mieszkańcy Sandomierza zaopatrują się natomiast w karpie, m.in., na tzw. zielonym rynku przy Placu 3 Maja. Ludzie mówią, że nie wyobrażają sobie świątecznego stołu bez karpia. Trzymają się tradycji, którą uważają za cenną. W kolejkach po nie stoi dużo mężczyzn, gdyż – jak mówią – to do nich należy dostarczenie karpia do domu, jego oczyszczenie, porcjowanie. Reszta natomiast, czyli przyrządzenie ryby na świąteczny stół, to już domena pań domu.
Maria Dziuba prowadząca wraz z mężem Henrykiem gospodarstwo rybackie w Zawidzy koło Łoniowa powiedziała, że w tym roku ryby są zdrowe i ładne, chociaż latem z powodu suszy był problem z mała ilością wody w stawach. Zasilająca je rzeka Zawidzanka miała bardzo niski stan a w sąsiedztwie jest jeszcze jedno gospodarstwo korzystające z zasobów tej rzeczki. Trudne warunki atmosferyczne wymagały także stosowanie większej ilości wapna, dlatego na razie dopóki sezon sprzedaży karpia się nie skończy trudno mówić o tegorocznej opłacalności tej hodowli.
Kilogram karpia w Sandomierzu i okolicy kosztuje 15 zł.