Największa Grupa Producentów w regionie- Owoc Sandomierski nie poradziła sobie na rynku. Sąd ogłosił jej upadłość. Tymczasem w Koprzywnicy powstaje nowoczesny zakład przetwórczy, który ma produkować wyroby z sandomierskich jabłek. Uruchomiła go niemiecka firma Dreher. Dlaczego działalność nie udała się rodzimej spółce, a może być rentowna dla niemieckiego kapitału?
Zdaniem Janusza Stasiak, byłego prezesa Sandomierskiego Ogrodniczego Rynku Hurtowego, Dreher jest skazany na sukces, ponieważ ma 100-letnią tradycję przetwarzania owoców i sprawdzone rynki zbytu. Pochodzi z regionu sadowniczego nad Jeziorem Bodeńskim. Zakład w Koprzywnicy traktuje jako dywersyfikację działalności w rejonie, gdzie jabłek przemysłowych dobrej jakości zawsze będzie pod dostatkiem. Z kolei, odnosząc się do upadłości Grupy Producentów Owoc Sandomierski – Janusz Stasiak stwierdził, że prawdopodobnie doszło do błędów w planowaniu strategicznym i zarządzaniu, do czego doszły jeszcze realia rynkowe. Gdy Owoc Sandomierski rozpoczynał działalność, Rosja ogłosiła embargo na polskie produkty.
Starosta sandomierski – Stanisław Masternak uważa, że grupa producencka przeinwestowała. W porównaniu do innych podobnych organizacji był tam za duży rozmach w budowie bazy logistycznej, hal, sortowni, chłodni i innych urządzeń. Zdaniem starosty, nowy niemiecki zakład w Koprzywnicy to błogosławieństwo dla naszej produkcji sadowniczej ponieważ ma opanowany rynek przetwórstwa jabłek i będzie sprzedawać swój produkt bez pośredników.
Poseł PiS – Marek Kwitek uważa, że na fiasko firmy mógł złożyć się niewłaściwy sposób prowadzenia spółki. Zarząd dysponował prawie 90 procentami akcji, a większość sadowników miała tylko dostarczać spółce owoce. Ponadto, według posła zabrakło właściwej kontroli ze strony Urzędu Marszałkowskiego, w sprawie pieniędzy wydawanych na inwestycje.
Majątek Owocu Sandomierskiego wyceniany jest na ponad 100 mln zł., a zobowiązania wynoszą 60 mln zł. Sadownicy liczą, że uda im się odzyskać choć część straconych pieniędzy.