Sandomierz ma problem z watahą psów. Bezpańskie zwierzęta pojawiły się w prawobrzeżnej części miasta, przebywają w tzw. międzywalu. Na razie nie ma gdzie ich umieścić, ponieważ sandomierskie schronisko dla psów jest w całości zapełnione. Nie ma rotacji zwierząt ze względu na brak adopcji, w związku z tym trwa poszukiwanie miejsc w innych placówkach w regionie i sąsiednich województwach.
Jacek Kuliga, naczelnik wydziału nadzoru komunalnego w sandomierskim magistracie zapewnia, że psy nie stwarzają zagrożenia dla ludzi, ale nie mogą tam dłużej zostać i będą wyłapane, kiedy tylko wiadomo będzie, do którego schroniska możne je wywieźć.
Burmistrz Marek Bronkowski przyznał, że problem z bezdomnymi psami pojawia się w Sandomierzu falowo: przed wakacjami, gdy bezduszni ludzie pozbywają się swoich czworonogów, nie chcąc mieć kłopotu podczas wyjazdu na urlop oraz przed zimą.
Zdaniem burmistrza – zwierzęta podrzucane są z sąsiednich gmin. W celu kompleksowego rozwiązania problemu w planach władz miasta jest rozbudowa schroniska dla bezdomnych psów co najmniej o 10 miejsc. Teraz placówka może pomieścić 46 psów. Rozbudowa rozpocznie się w tym roku od utwardzenia i podwyższenia gruntu. Zakończy się wiosną 2018 roku postawieniem nowych kojców.