Blisko 100 osób odwiedziło w niedzielę zamknięty na co dzień żydowski Kirkut przy ulicy Bieszczadzkiej na osiedlu Trzech Krzyży w Starachowicach. W ten sposób upamiętniono spoczywającą tam społeczność. Maciej Frankiewicz, wieloletni opiekun cmentarza i kustosz pamięci żydowskiej tradycji Wierzbnika i Starachowic opowiadał o ty miejscu, ludziach, obyczajach i o świecie, którego już nie ma.
– Chodzi o to, aby ta pamięć na nowo w naszej świadomości zaistniała, aby nas pobudziła głęboko do refleksji. Nie tylko zapalając znicze, ale abyśmy poczuli wewnętrzną wspólnotę, tożsamość, aby nie mieć dwóch oddzielnych martyrologii. Żeby ci co jeszcze żyją, poczuli, że jesteśmy razem. Że jeszcze po niewczasie biegniemy na ratunek z tą pamięcią, z tą ludzką uczciwością wewnętrzną – mówił kustosz Maciej Frankiewicz.
Spotkanie było też okazją, aby uczcić pamięć zmarłych i pomordowanych Żydów, których w Starachowicach nie ma kto dziś opłakiwać. W tym roku minęła właśnie 75 rocznica ich zagłady. 27 października 1942 roku Niemcy zlikwidowali getto w Starachowicach. Około trzech tysięcy osób wywieziono do obozu koncentracyjnego w Treblince, najsilniejsze osoby zostały zapędzone do obozów pracy.
Wśród uczestników niedzielnego spaceru po Kirkucie był prezydent Starachowic Marek Materek. Jak podkreślił najważniejsza jest pamięć.
– Liczna obecność Starachowiczan na cmentarzu żydowskim jest wyrazem tej pamięci o Żydach, którzy mieszkali w Wierzbniku i Starachowicach szczególnie przed wojną. Społeczność żydowska w Starachowicach była bardzo duża. Po nich zostały pewne ślady, jednym z nich jest cmentarz, który odwiedzamy – dodał prezydent miasta.
Obecnie na cmentarzu jest około 400 nagrobków. Inskrypcje zawarte na macewach datują tu pochówki na lata 1891-1939.