24-letni kierowca BMW, który spowodował karambol na ulicy Ogrodowej w Kielcach, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia, sam zgłosił się na komisariat policji. Do zdarzenia doszło w środę. Ze wstępnych ustaleń wynika, że samochód marki BMW, jadący w stronę Seminaryjskiej uderzył w tył innego pojazdu.
Ten z kolei zjechał na przeciwległy pas ruchu i uderzył w Forda, który otarł się jeszcze o jadący obok niego samochód, zjechał na przeciwległy pas ruchu i uderzył w Renault. W wyniku zderzenia do szpitala z niegroźnymi obrażeniami trafiły dwie dziewczynki w wieku 7 i 9 lat. Obydwie tego samego dnia opuściły lecznicę.
Jak informuje Damian Janus z Komendy Wojewódzkiej w Kielcach, 24-letni mężczyzna wczoraj o nad ranem sam zgłosił się do II Komisariatu Policji i przyznał, że brał udział w zdarzeniu drogowym. – Mężczyzna wyjaśnił, że przewoził psa, który wszedł mu pod nogi, dlatego doszło do zderzenia. Po tym jak zorientował się, że spowodował kolizję wystraszył się i odjechał – informuje Damian Janus. Postępowanie w tej sprawie prowadzone jest przez policjantów z wydziału wykroczeń i przestępstw w ruchu drogowym.
Prawnik Wojciech Stachowicz-Szczepanik twierdzi, że najczęstszą przyczyną, przez którą kierowcy odjeżdżają z miejsca zdarzenia jest silne wzburzenie emocjonalne. Drugim powodem jest chęć uniknięcia kary. – W 80% spraw następuje refleksja, powrót i chęć naprawienia szkody – mówi prawnik.
Specjalista radzi, aby wszystkie osoby, które w pierwszej chwili uciekły z miejsca zdarzenia, wróciły tam, pomogły i przyznały się do winy.