W Sandomierzu zakończyły się uroczystości pogrzebowe biskupa seniora Wacława Świerzawskiego z udziałem dostojników kościelnych, przedstawicieli zgromadzeń zakonnych i stowarzyszeń katolickich oraz władz. Mszy żałobnej przewodniczył ksiądz arcybiskup Stanisław Budzik, metropolita lubelski. Ciało biskupa spoczęło w krypcie katedry obok hierarchów sandomierskich.
– Potrzeba nam nie tylko przepowiedni proroka Jonasza, ale znaku Jonasza. Bóg dał nam ten znak w osobie biskupa Wacława – powiedział w homilii podczas mszy żałobnej biskupa seniora Wacława Świerzawskiego metropolita łódzki.
Arcybiskup Grzegorz Ryś nazwał życie biskupa Wacława paschalnym, nawracającym i przepowiadającym. Przejawiało się ono w dziełach, które stworzył i sympozjach, które organizował. Biskup spełniał swoją misję poprzez kerygmat, ewangelizację – powiedział metropolita. Przypomniał, że młodość biskupa Wacława Świerzawskiego przypadła na lata wojny, kiedy musiał mierzyć się ze śmiercią. To był moment, w którym kształtowało się jego powołanie kapłańskie, wiara i sens życia – dodał hierarcha.
– Jako 18-letni chłopiec opuścił dom i był ciągle w drodze. Ukończył lwowskie seminarium duchowne już w powojennej rzeczywistości, w Kalwarii Zebrzydowskiej. To był dom dla kleryków, którzy musieli opuścić swoje rodzinne strony. Potem była Warszawa, przez niemal 30 lat Kraków, potem Sandomierz i wreszcie Zawichost – mówił hierarcha.
– Kiedy śledzimy życie biskupa Wacława widzimy jego wielkie przywiązanie do historii. Był człowiekiem, szukającym zakorzenienia. Niemal każdą liturgię kończył „Bogurodzicą”, która była dla niego szczególnym hymnem. W każdym miejscu napotykał świętych, którzy także pomagali mu w tym zakorzenieniu – dodał arcybiskup Grzegorz Ryś.
Szczególnie bliski był mu zakrystianin Michał Giedroyć, który posługą i skromnością pokazywał świętość codziennego życia. Wówczas też kształtowała się w nim pasja liturgii, właśnie w tym spotkaniu z człowiekiem, który całe życie spędził posługując ołtarzowi, najprościej, jak mógł. Powołanie życiowe skierowało go też do świata nauki, na rektorstwo Papieskiej Akademii Teologicznej, zrodzonej z fundacji jadwiżańskiej. W Sandomierzu tym świętym był Wincenty Kadłubek. Święci kształtowali jego zakorzenienie – dodał metropolita.
Jak powiedział – zakorzenienie nie czyniło biskupa Wacława człowiekiem przeszłości. „Hodie” – teraz, dzisiaj – to słowo, które miał w swoim herbie biskupim. To „dziś” – to była liturgia, Jezus obecny, Zmartwychwstały – powiedział arcybiskup Grzegorz Ryś.
Posłuchaj homilii arcybiskupa Grzegorza Rysia
W ostatniej drodze trumnę z ciałem biskupa-seniora nieśli kapłani, którzy przyjęli święcenia z rąk biskupa-seniora w latach 1992-2002. W procesji do bazyliki szło wielu księży, ale także przedstawicieli wielu szkół, uczelni i stowarzyszeń oraz wierni, którzy zgromadzili się od strony ulicy Mariackiej, gdzie ustawiony został telebim.
Wcześniej, w kościele seminaryjnym pw. św. Michała, gdzie od wczoraj znajdowała się trumna z ciałem zmarłego hierarchy, została odprawiona jutrznia, a po niej modlitwa, po której wyruszył kondukt żałobny do bazyliki katedralnej.
W tej modlitwie uczestniczyli mieszkańcy miasta i diecezji oraz osoby przyjezdne. Rita Majkowska z Krakowa znała biskupa Wacława jeszcze z lat młodości a później z działalności w jej mieście. Powiedziała, że ceniła go m. in. za jego wkład w rozwój kościoła świętego Marka w Krakowie, w które tknął nowe życie i wprowadził tam wiele pozytywnych zmian.
Mieszkańcy Sandomierza uczestniczący w uroczystościach pogrzebowych podkreślali, że zmarły biskup senior Wacław Świerzawski był wielkim pasterzem.
– Pamiętam jego ingres sprzed 25 lat wiem, że była to znacząca postać dla Sandomierza i dla Kościoła, dlatego przyszedłem pomodlić się za jego duszę – powiedział sandomierzanin Grzegorz Stawowy.
Biskup senior Wacław Świerzawski był ordynariuszem diecezji sandomierskiej od 1992 do 2002 roku. Zmarł w wieku 90 lat.