Jerzyki już od nas odleciały, większość bocianów również opuściła Polskę. Trwa coroczna migracja ptaków.
Jak mówi doktor Jarosław Sułek, ornitolog z Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody, w niektórych rejonach naszego województwa można jeszcze zobaczyć duże zbiorowiska ptaków szykujących się do odlotu. Wybierają miejsca nad wodą, żeby się najeść przed podróżą.
– Sejmiki to miejsca, w których ptaki czują się bezpiecznie. Można je co roku obserwować na łąkach w dolinie Nidy. Ptaki tam żerują i kiedy są gotowe, dzięki powietrznym prądom wstępującym wznoszą się na dużą wysokość i rozpoczynają podróż – opowiada Jarosław Sułek.
Nasze ptaki lecą najczęściej na południe Europy oraz do Afryki. Niestety wiele już nie wróci. Śmiertelnym zagrożeniem są dla nich burze i załamania pogody, ale też ludzie. Jarosław Sułek z żalem opowiada o polowaniach na ptaki migrujące. Strzelają do nich zarówno mieszkańcy północnej Afryki, jak i krajów europejskich.
– Niestety sam widziałem kilka lat temu w Aleksandrii na targu mnóstwo zabitych drobnych ptaków śpiewających. Egipskie restauracje robią z nich potrawy, niekiedy bardzo drogie. Na przykład z języczków wyrwanych ptakom śpiewającym. To straszne barbarzyństwo – mówi ornitolog.
Na miejsce rodzimych gatunków, które spędzają zimę w tropikach, przylecą skrzydlaci goście z północy Europy. Pod koniec października, na początku listopada spodziewać możemy się na przykład myszołowów włochatych, na co dzień żyjących w Skandynawii. Przylecą do nas też piękne jemiołuszki, które często zimą można obserwować na jarzębinach. Ciekawostką jest też przylot sporej populacji gawronów i kawek z północy.