Niewykluczone, że w tym roku „Dymarki”, czyli impreza przybliżająca starożytne hutnictwo, odbędą się jednocześnie w dwóch miejscach w województwie. Świętokrzyskie Stowarzyszenie Dziedzictwa Przemysłowego proponuje samorządowi województwa organizację 51. Dymarek Świętokrzyskich w Parku Etnograficznym w Tokarni. Z kolei gmina Nowa Słupia zarejestrowała własny znak towarowy „Dymarki w Nowej Słupi”, podpisuje już umowy z rekonstruktorami i zapewnia, że impreza odbędzie się w zapowiadanym terminie w Nowej Słupi.
Taka sytuacja jest efektem braku porozumienia stron, które od lat współpracują przy organizacji „Dymarek”. Jak wielokrotnie informowaliśmy, rozmowy toczyły się od wielu miesięcy. Jednak do tej pory nie przyniosły spodziewanych efektów. Sporne kwestie dotyczą m.in. zakresu i kosztów pokazów archeologicznych, a także tego, kto miałby je wykonywać. Co roku istotą „Dymarek” był oparty na wynikach badań naukowych pokaz „Człowiek i żelazo w pierwszych wiekach naszej ery”, przygotowywany przez Świętokrzyskie Stowarzyszenie Dziedzictwa Przemysłowego. Stowarzyszenie organizowało też całą część rekonstrukcyjną, zapraszając nawet kilkuset rekonstruktorów z kraju i zagranicy.
W tym roku gmina chce ograniczyć rolę stowarzyszenia do pracy przy starożytnym piecowisku, na co organizacja nie może się zgodzić – wyjaśnia jej prezes Andrzej Przychodni. Cała reszta pokazów miałaby zostać przygotowana przez zespół związany z samorządem. Według stowarzyszenia – gmina nie ma kompetencji, by zajmować się pokazami, czego przykładem są propozycje dołączenia do pokazów wątków związanych z Krzemionkami Opatowskimi lub zajmowanie się rekonstrukcją na terenie piecowiska przez znakomitego technologa, ale związanego z rekonstrukcją technik japońskich.
Wójt Nowej Słupi Andrzej Gąsior przyznaje, że gmina podpisuje już umowy z nowymi rekonstruktorami i zapewnia, że zadba o poziom pokazów. Według niego, grupy rekonstrukcyjne, które oferują się na rynku także składają się z osób posiadających odpowiednią wiedzę. W Nowej Słupi będzie można zobaczyć w tym roku m.in. pokazy starożytnych zawodów i hutnictwa.
Stowarzyszenie zarzuca też Nowej Słupi zawłaszczenie programu festynu archeologicznego realizowanego podczas „Dymarek”. Jest to dorobek stowarzyszenia i współpracujących z nim rekonstruktorów – dodaje Andrzej Przychodni. Pomysłodawcą festynu było stowarzyszenie, które stworzyło też koncepcję Centrum Kulturowo-Archeologicznego w Nowej Słupi. Tymczasem wójt Andrzej Gąsior twierdzi, że to gmina, a nie stowarzyszenie powinna podpisywać umowy z pozostałymi rekonstruktorami. Takie rozwiązanie wskazały ekspertyzy prawne, zlecone przez gminę.
Prawdopodobnie żadna ze stron w wyniku zaistniałego konfliktu nie będzie mogła liczyć na wsparcie finansowe Urzędu Marszałkowskiego. Samorząd województwa, który od kilku lat wspiera finansowo organizację pokazów podczas „Dymarek” nie jest zainteresowany przenoszeniem imprezy w inne miejsce.
– Przenoszenie marki „Dymarki Świętokrzyskie” do Tokarni, to zły pomysł – mówi Jacek Kowalczyk, dyrektor departamentu odpowiedzialnego za kulturę w Urzędzie Marszałkowskim. Urząd będzie finansował tylko „Dymarki Świętokrzyskie” w Nowej Słupi, nie „Dymarki w Nowej Słupi”, ani „Dymarki Świętokrzyskie” poza Nową Słupią. Chodzi też o jak najwyższy poziom pokazów, który zapewnia ŚSDP. Są to najlepsze pokazy w tej części Europy. Dlatego być może strony powinny wrócić szybko do stołu i dać sobie jeszcze jedną szansę.
Jacek Kowalczyk dodał, że widzi możliwość współpracy Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego z Parkiem Etnograficznym w Tokarni, ale w zakresie realizacji innych imprez. Stowarzyszenie zapewnia, że niezależnie od tego, gdzie odbędzie się projekt „Człowiek i żelazo w pierwszych wiekach naszej ery”, organizatorzy będą promować Nową Słupię, jako miejsce narodzenia się „Dymarek”. Dotychczas w Nowej Słupi odbyło się 50. edycji Dymarek Świętokrzyskich.