Ugodę z pracodawcą zaproponował starachowicki sąd dwóm kolejnym położnym zwolnionym z pracy po tym, jak w listopadzie zeszłego roku w miejscowym szpitalu jedna z pacjentek urodziła na podłodze martwe dziecko. Dyrektor lecznicy podjął wówczas decyzję o zwolnieniu 8 osób, które w tym czasie dyżurowały.
Starachowicki sąd, co do trzeciej osoby – pielęgniarki oddziałowej – uznał, że jej sprawa będzie kontynuowana na czerwcowej rozprawie.
O przywrócenie do pracy i wypłacenie odszkodowania ubiega się m.in. Wanda Gut, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu, jedna ze zwolnionych sióstr. Jak stwierdziła, jest zarejestrowana w biurze pracy jako bezrobotna bez prawa do zasiłku. Dodała, iż na rozprawie sędzia wyszedł z propozycją ugody, jednak mecenas reprezentujący szpital poprosił o czas na podjęcie decyzji w tej sprawie.
Pełnomocnik starachowickich pielęgniarek i położnych, radca prawny Michał Jędrzejczyk chciałby dojść jak najszybciej do porozumienia ze szpitalem w zakresie przywrócenia pielęgniarek do pracy, gdyż jak twierdzi, siostry nie popełniły żadnego błędu medycznego podczas tego dyżuru.
Przed wymiarem sprawiedliwości toczy się jeszcze oddzielne postępowanie dotyczące lekarzy pełniących dyżur w listopadzie 2016 roku, gdy doszło do tragedii. Pracę stracili wówczas ordynator, pielęgniarka oddziałowa, dwoje lekarzy dyżurnych oraz cztery położne.