Wielki Piątek w dawnej tradycji miał bogatą obyczajowość. Był dniem największej żałoby, refleksji i smutku. Gospodynie zasłaniały lustra, zatrzymywały zegary, starano się nie mówić głośno ani nie hałasować. Był to czas wykonywania ostatnich przygotowań w kuchni, porządki należało mieć już raczej zakończone – powiedziała Iwona Łukawska, etnograf w Muzeum Okręgowym w Sandomierzu.
Dzieci i młodzież nie zawsze potrafiła wytrwać w tak poważnym nastroju przez cały dzień, dlatego popularne było tzw. wieszanie żuru i pogrzeb śledzia. To potrawy, które przez cały Wielki Post królowały na wiejskich stołach. Obrzędy miały symbolizować pożegnanie się z postnym jedzeniem, ponieważ już wkrótce miało dominować inne, pełne świątecznych przysmaków – powiedziała Iwona Łukawska.
Młodzi chłopcy chodzili po wsi z wiadrem pełnym żuru i plew. Szukano do zabawy kogoś, kto wcześniej nie miał z nią do czynienia. Na drzewie wieszano wiadro z żurem, po czym przechylano, aby jego zawartość znalazła się na niezorientowanym uczestniku zabawy. Było pełno śmiechu i hałasu.
Pogrzeb śledzia polegał natomiast na tym, że imitację tej ryby wykonaną z drewna lub tektury zakopywano w ziemię.