W Szpitalu Powiatowym w Staszowie strajkują pielęgniarki, położne oraz pracownicy diagnostyki. Domagają się sukcesywnego włączania do pensji zasadniczej, dodatków wypłacanych przez ministerstwo zdrowia.
Na początek, chodzi o 330 złotych brutto miesięcznie, czyli kwotę dodatku z odliczonymi tzw. kosztami pracodawcy- wyjaśnia Beata Uba, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych.
Personel chce mieć pewność, że mimo zmian w systemie zdrowia, nie straci tych pieniędzy. Dyrektor szpitala- Józef Żółciak twierdzi, że placówki na to nie stać.
Zaproponował podwyżkę w wysokości 66 złotych jako wstęp do kolejnych rozmów. Gdyby lecznica zgodziła się na żądania strajkujących, w tym roku kosztowałoby to ją ponad milion złotych. Tymczasem, poziom finansowania lecznicy przez NFZ jest ustalony tylko do czerwca.
Starosta staszowski- Michał Skotnicki przyznał, że sytuacja w jakiej znalazł się szpital jest trudna. Dodał, że nie rozumie obaw pielęgniarek i położnych, ponieważ minister zdrowia w odpowiedzi na pismo starosty, wyraźnie zapewnił o utrzymaniu dodatków do pensji oraz sposobie ich włączania do wynagrodzenia.
Strajk jest prowadzony na wybranych oddziałach. Dzisiaj nie pracują pielęgniarki z oddziału wewnętrznego i geriatrycznego, poradni specjalistycznych, a także laborantki z pracowni rentgenowskiej, tomografii komputerowej i laboratorium.