Wciąż nie udało się wypracować formuły współpracy, przy organizacji Dymarek Świętokrzyskich. Strony chcą jednak rozmawiać i szukać kompromisu. Jak informowaliśmy, problemy dotyczą m.in. kosztów rekonstrukcji historycznych.
Gmina rozważała nawet stworzenie własnej imprezy, pod nazwą Dymarki w Nowej Słupi, w związku z czym Stowarzyszenie Dziedzictwa Przemysłowego nie wykluczało organizacji Dymarek Świętokrzyskich w innej miejscowości.
Dziś przedstawiciele urzędu gminy i stowarzyszenia spotkali się na negocjacjach w Urzędzie Marszałkowskim.
Wójt Nowej Słupi- Andrzej Gąsior podkreślał, że gmina ponosi pełną odpowiedzialność za finansowe rozliczenie imprezy i dlatego chce mieć na nią większy wpływ. Obecnie nie ma wpływu na to, ilu rekonstruktorów wystąpi i ile będzie to kosztować – argumentuje wójt.
Przedstawiciele Nowej Słupi ze względów organizacyjnych chcą np. by wszystkie umowy z rekonstruktorami były podpisywane w urzędzie. To ma ułatwić m.in. ubieganie się o zewnętrzne dotacje.
Stowarzyszenie rozumie te potrzeby oraz fakt, że gmina ma ograniczony budżet, dlatego deklaruje dopasowanie pokazów do bieżących możliwości – mówił z kolei odpowiadający za projekt inscenizacji prof. Szymon Orzechowski. Dodał, że stowarzyszenie obawia się, że urzędnicy chcą ingerować w merytoryczną zawartość pokazów archeologicznych, za które odpowiada ich organizacja.
W spotkaniu wziął udział także Krzysztof Lewicki, który ponad 50 lat temu opracował scenariusz imprezy. Podkreślał on, że Dymarki mają swoją markę i nie wolno zmieniać ich nazwy, ani znaku towarowego. Według niego proste porozumienie stron utrudniają głównie kwestie ambicjonalne.
Udowadniają sobie, czy ważniejsze są władze gminy i jej mieszkańcy, którzy chcą przyjść na koncert, czy też ludzie nauki, zasłużeni dla Dymarek i upowszechniający ważne odkrycia dotyczące starożytnego hutnictwa. Krzysztof Lewicki zauważa też, że Dymarki dla osób przejeżdżających przez Nową Słupię od lat są niezauważalne.
Dzisiejsze spotkanie było pierwszym w ramach powołanej z inicjatywy marszałka województwa Adama Jarubasa tzw. rady programowej. Marszałek podkreślił, że samorząd województwa jest zainteresowany wyłącznie utrzymaniem dotychczasowej imprezy pod nazwą „Dymarki Świętokrzyskie” w Nowej Słupi. Przed kolejnym spotkaniem każda ze stron ma przedstawić scenariusz dalszej współpracy.
Dymarki Świętokrzyskie istnieją od 50 lat i są największą tego typu imprezą w Europie. W zeszłym roku budżet imprezy wyniósł 800 tys. zł, z czego 180 tys. zł to koszt pokazów historycznych.