Zmiany w ordynacji wyborczej mają otworzyć szansę dla nowych osób, które chcą się zaangażować w pracę samorządu – powiedział na naszej antenie prezes Prawa i Sprawiedliwości – Jarosław Kaczyński. Zapraszamy do przeczytania całego wywiadu.
Radosław Podsiadły: Niecałe 2 tygodnie temu rozmawialiśmy w Starachowicach na temat proponowanych przez Prawo i Sprawiedliwość zmian w ordynacji wyborczej. Okazuje się, że dyskusja wokół tych propozycji jest bardzo gorąca. Jedna kwestia budzi najwięcej wątpliwości – ograniczenia kadencyjności: wójtów, burmistrzów i prezydentów. Myślę, że powinniśmy wyjaśnić, od kiedy ta zasada będzie obowiązywać. Pojawiają się zarzuty o działanie wstecz w wypadku tego przepisu.
Jarosław Kaczyński: Tak, rzeczywiście takie zarzuty są stawiane. Według tej propozycji, którą my przedstawimy i sądzę, że ona przejdzie przez Sejm i zostanie uchwalona, to będzie działało od razu. To znaczy, jeżeli ktoś ma już za sobą dwie lub więcej kadencji, to nie będzie mógł kandydować. Natomiast jestem pewien, że ostateczną decyzję podejmie tutaj Trybunał Konstytucyjny i ja nie potrafię powiedzieć, jaka to decyzja będzie. Chociaż my będziemy oczywiście bronić przed TK tezy, że to nie jest działanie prawa wstecz, jako, że to jest zasada, która dotyczy sytuacji ochrony pełnych praw, czy też pewnych korzyści dla obywatela. Nawet jeśli to jest przestępca, jeżeli ustawa, która obowiązuje w momencie procesu jest łagodniejsza, niż ta, która obowiązywała w momencie popełnienia czynu, to jest stosowana właśnie łagodniejsza ustawa, a więc działa prawo wstecz. Nie jest to więc zasada bezwzględna. A tutaj – z jednej strony mamy interes społeczny, a z drugiej – interes osób, które chcą pełnić jakieś funkcje. Wydaje mi się więc, że są to interesy nieporównywalne. Interes społeczny musi zostać uznany przez sędziów za zdecydowanie dominujący. Ale to nie moja decyzja, to już decyzja Trybunału. Pewnie do sprawy przed TK dojdzie.
Jeszcze jedna sprawa związana ze zmianą w ordynacji wyborczej – możliwość kandydowania tylko dla przedstawicieli partii politycznych. Nie będzie już można tworzyć komitetów wyborczych?
Nie ma takich propozycji. Rzeczywiście ja się stykam z tego rodzaju propozycjami bardzo często, choćby podczas tych moich objazdów po kraju, ale Polacy są przyzwyczajeni do tego, że grupa obywateli może stworzyć komitet, uważają to za swoje prawo i nikt nie będzie im tego prawa odbierał.
Ale z drugiej strony często zdarza się, że czynni politycy partii chowają się niejako za szyldem komitetów niezależnych.
Rzeczywiście tak jest, tylko to już zależy od obywateli, czy to dostrzegą i jak to ocenią. Są tego rodzaju rozwiązania, które zostały przez polskie społeczeństwo zaakceptowane i możemy je uważać za dysfunkcjonalne z różnych punktów widzenia, ale musimy je zaakceptować. Takich instytucji jest w polskim prawie sporo i tu decyduje pewne polskie, społeczne przyzwyczajenie, takie przeświadczenie obywateli, że im się to należy.
Platforma Obywatelska wczoraj ustami swojego przewodniczącego – Grzegorza Schetyny, zapowiedziała, że będzie opozycją „totalną”. Grzegorz Schetyna używał bardzo mocnych słów, mówił m.in. „łapy precz od samorządu”. Pańskim zdaniem – ostatnie próby blokowania Sejmu, to chyba pierwsza zapowiedź takiej postawy „totalnej” opozycji, ale ona chyba raczej nie przyniosła dla nich dobrego efektu.
Nie przyniosła dobrego efektu, ale mimo wszystko pan Schetyna ma jakieś powody, żeby się przy tym upierać. Najlepiej zapytać o to jego. To jest w gruncie rzeczy postawa antykonstytucyjna, można powiedzieć antypaństwowa, bo opozycja jest czymś, co musi istnieć w państwie demokratycznym i odgrywa rolę pozytywną, jeśli działa w ramach prawa i jest merytoryczna. Tutaj mamy do czynienia z łamaniem prawa, konstytucji i regulaminu Sejmu, ustawy o prawach i obowiązkach posłów i senatorów i wreszcie, w pewnych wypadkach, kodeksu karnego. No i nie ma za tym żadnej idei ani niczego, co by można było uznać za merytoryczne. Po prostu PO uznała, że obrona interesów różnego rodzaju niedobrych i patologicznych układów w samorządach jest w jej interesie, bo sama jest często z nimi związana, w związku z czym zajęła takie stanowisko, a poza tym działa taka zasada, że jak my jesteśmy na tak, to oni są na nie. To jest zasada zupełnie nie merytoryczna, niestety w przypadku PO taką zasadę przyjęto ze szkodą dla Polski.
PO zapowiada również działania, które mają doprowadzić do przeprowadzenia dwóch referendów w sprawie reformy edukacji. I tutaj pojawia się pytanie – czy trochę nie za późno się zreflektowali?
Zdecydowanie za późno. To już jest reforma, która wchodzi w życie, ustawy są podpisane i obowiązują. To jest po prostu próba czy szukanie jakiegoś pomysłu na jakąś dynamizację oporu wobec władzy, w sytuacji, kiedy ten dynamizm związany z twierdzeniami o dyktaturze i – proszę wybaczyć określenie – bzdurami, już się wyraźnie wyczerpał i to wszystko, co z tego wstępnego – można powiedzieć – dynamizmu politycznego i społecznego wynikało, jest za nami. Ludzie nie dali sobie wmówić, że mamy w Polsce dyktaturę, bo każdy normalny człowiek, widzący naszą rzeczywistość społeczną musi sobie zdawać sprawę, że w Polsce zakres swobód jest ogromny, a opozycja jest traktowana wyjątkowo wręcz wyrozumiale. Można powiedzieć, że to jest przeciwieństwo dyktatury. Wobec tego szuka się czegoś innego. Szuka się wśród działaczy samorządowych, którzy by chcieli zachować swoje stanowiska. Szuka się wśród ludzi, którzy mają jakieś zastrzeżenia do reformy oświaty. Krótko mówiąc – to są tego rodzaju poszukiwania – można użyć takiej przenośni – tlenu, dla opozycji. Ale naszym zadaniem nie jest dawanie tego tlenu, także ci Panowie, którzy przedstawiają te pomysły, zawiodą się tutaj.
Panie Prezesie, pytanie dotyczące Lecha Wałęsy. Wczoraj wszystkie, największe polskie portale internetowe żyły nieoficjalną informacją, przekazaną przez Polską Agencję Prasową, dotyczącą analiz grafologicznych, dokumentów podpisany przez Lecha Wałęsę. Okazuje się, że są one autentyczne. I podpisy, i treści. Czyli Lech Wałęsa współpracował z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. To nie jest dobra wiadomość dla Polski i Polaków.
Ja z komentarzami na ten temat bym się wstrzymał, do momentu aż będzie oficjalna wiadomość, a na razie takiej nie ma, wobec tego ja teraz nie będę tego komentował. Mogę tylko powiedzieć, że dla mnie nie jest to wiadomość nowa. To jest wiadomość, która jest mi znana, w taki nawet bardzo konkretny sposób, bo różne informacje na ten temat krążyły w opozycji już nawet przed 1980 rokiem. Przynajmniej od 26 lat.
Rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim