Cztery położne ze Szpitala Powiatowego w Starachowicach złożyły pozew do sądu pracy. Zostały zwolnione przez dyrektora lecznicy w połowie listopada po tym, gdy 2 listopada na ich dyżurze kobieta urodziła martwe dziecko na szpitalnej podłodze.
Wanda Gut, jedna ze zwolnionych pielęgniarek, a zarazem przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w tamtejszej lecznicy nie zgadza się z decyzją dyrekcji. Jak mówi, ani ona, ani jej trzy koleżanki nie czują się winne tych tragicznych wydarzeń. Dyrektor zastosował odpowiedzialność zbiorową i zwolnił wszystkie osoby, które tego dnia były na dyżurze, nawet jeśli nie miały bezpośrednio kontaktu z pacjentką. Będziemy się domagać przywrócenia do pracy i jeśli wyrok zapadnie dla nas korzystny, wypłacenia wynagrodzenia za okres, w którym nie pracowałyśmy. Od 15 listopada nie jesteśmy już pracownikami szpitala, zostaliśmy zwolnieni karnie, dlatego w tej chwili nie mamy nawet prawa do zasiłku dla bezrobotnych – dodaje Wanda Gut.
Wypowiedzenia z pracy w Szpitalu Powiatowym w Starachowicach otrzymały wszystkie osoby, które 2 listopada miały dyżur na oddziale ginekologiczno-położniczym. To ordynator oddziału, siostra oddziałowa, lekarz dyżurny oraz pielęgniarki i położne.
Dochodzenie w sprawie porodu prowadzi prokuratura. Na razie jednak nie może przesłuchać uczestników zdarzenia, ponieważ decyzja Sądu o zwolnieniu lekarzy i pielęgniarek z tajemnicy zawodowej nie uprawomocniła się.
Natomiast jak informowaliśmy, wczoraj, dyrektor starachowickiego szpitala podjął decyzję, by oddział ginekologiczno-położniczy, znajdujący się dotychczas na dwóch piętrach, został przeniesiony w całości na jeden poziom.
Zdaniem dyrekcji lecznicy powinno to usprawnić pracę i uchronić przed takimi tragediami, do jakiej doszło w tym szpitalu na początku listopada.