Związek Zawodowy „Konfederacja Pracy” przeprowadził pikietę przed kieleckim magistratem. Organizacja skupiająca pracowników obsługi oraz administracji placówek oświatowych chce podwyżek płac. Związkowcy są rozgoryczeni, uważają, że zarabiają za mało.
Jak mówi przewodnicząca organizacji Teresa Wójcik, rozmowy z władzami miasta nie przynoszą rezultatów, dlatego pracownicy na ulicy chcą upomnieć się o wyższe pensje. Dziś do protestujących nie wyszedł żaden z urzędników.
Związkowcy chcą, by podstawą ich pensji była płaca minimalna, a do tej kwoty doliczane będą dodatki np. stażowy. Obecnie, część pracowników ma pensje w całości na poziomie płacy minimalnej.
Andrzej Sygut- zastępca prezydenta Kielc, odpowiedzialny za oświatę powiedział, że negocjacje z pracownikami oświaty prowadzone są co roku. Po ich zakończeniu wprowadzane są korekty wynagrodzeń, wynikające z ustawowego wzrostu płacy minimalnej. W przyszłym roku takie podwyżki również będą. Andrzej Sygut powiedział też, że nie ma możliwości wypłacania osobno pensji zasadniczej oraz dodatków stażowych, bo byłoby to zbyt duże obciążenie dla budżetu miasta.
Płace pracowników obsługi placówek oświatowych w Kielcach są zróżnicowane. Osoby z najniższym wykształceniem zarabiają 1860 złotych brutto, czyli równowartość płacy minimalnej. Zatrudnieni w sekretariatach dostają, w zależności od wielkości placówki, od 2 tys. 200, do 3 tys. 200 zł. Najwięcej zarabiają główni księgowi. Ich pensje wynoszą nawet 4,5 tysiąca złotych. W mieście, na etatach jest zatrudnionych około tysiąca pięciuset pracowników obsługi oraz administracji placówek oświatowych.