Jedną z największych niespodzianek pierwszych kolejek PulsLigi jest postawa siatkarzy Effectora Kielce. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza, skazywani przed sezonem na „czerwoną latarnię”, po sześciu seriach gier mają na koncie 9 punktów i zajmują 7 miejsce w tabeli.
– Nie mamy już takich indywidualności jak Mateusz Bieniek czy Sławek Jungiewicz w ubiegłym sezonie. Skład jest zrównoważony i to na pewno jest dla nas pozytywne. Do tego dochodzi również coraz lepsze zgranie rozgrywającego Marcina Komendy z atakującym Leo Andriciem. – przedstawia receptę na dobrą postawę środkowy bloku Effectora Jędrzej Maćkowiak.
W ubiegłym sezonie pierwszy punkt siatkarze Effectora zdobyli dopiero w 6 kolejce, przegrywając u siebie z AZS Politechnika Warszawska 2:3. Natomiast pierwsze zwycięstwo odnieśli dwie kolejki później, pokonując na własnym parkiecie Indykpol AZS Olsztyn 3:1.
– To jest nowy Effector, który w ten sezon wszedł bez bagażu przegranych meczów. Wszyscy zawodnicy mają czystą kartę. Grają bez zahamowań i co najważniejsze ta gra ich cieszy. Nigdy nie chcemy, aby mówiono, że Effector jest faworytem jakiegoś meczu – powiedział nam prezes kieleckiego klubu Jacek Sęk.
Najbliższy sprawdzian Effectora Kielce w poniedziałek. O godzinie 18.00 podopieczni Dariusza Daszkiewicza zmierzą w Hali Urania z Indykpolem AZS Olsztyn.