Ministerstwo Zdrowia zakłada, że każdy Polak obok lekarza pierwszego kontaktu, będzie miał również i dentystę. Zmiany mają być wprowadzane od najmłodszych. Resort proponuje, by stomatolog był wybierany przez rodziców po narodzinach dziecka i dostawał za jego leczenie zryczałtowaną stawkę roczną.
Podobnie finansowani są obecnie lekarze podstawowej opieki zdrowotnej. Ta określona suma musiałaby wystarczyć na leczenie wszystkich ubytków i wad zgryzu.
Według pomysłodawców to krok w stronę polepszenia stanu uzębienia Polaków. Jednak sami lekarze stomatolodzy odnoszą się do pomysłu sceptycznie. Jak mówi Paweł Barucha, na realizację tego pomysłu brakuje pieniędzy. Dotychczas corocznie zmniejszano stawkę na leczenie stomatologiczne. Jego zdaniem powinno się płacić za leczenie, a nie za potencjalne leczenie, tak jak się dzieje w podstawowej opiece zdrowotnej. „Przychodnie za każdego pacjenta dostają z góry określoną kwotę, nawet jeżeli pacjent ani razu nie zgłosił się do lekarza” – wyjaśnia.
Z kolei konsultant wojewódzki ds. stomatologii dziecięcej Joanna Zemlik uważa, że propozycje ministerstwa są nierealne. Jak mówi, już teraz brakuje stomatologów i ortodontów dziecięcych. W całym województwie aktywnych zawodowo jest zaledwie 6 pedodontów, czyli osób zajmujących się leczeniem dzieci poniżej 3 roku życia.
Jak wynika z zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia, jeśli dziecko miałoby zdrowe zęby, lekarz miałby być nagradzany premią.