Na Słowiku, w Bilczy i Niewachlowie nie można wchodzić do lasów. Zakaz wydało Nadleśnictwo Kielce. Nadal znajduje się tam dużo powalonych i złamanych drzew. Zostały zniszczone w drugiej połowie lipca przez silne wiatry. Niektóre są pochylone lub zawieszone na innych. Mogą zagrażać zdrowiu i życiu ludzi – informuje nadleśniczy Nadleśnictwa Kielce Robert Płaski.
Niewielki podmuch wiatru może sprawić, że drzewa położone na innych mogą spaść i uderzyć w przechodzącego człowieka. Robert Płaski dodaje, że jest to teren równie niebezpieczny, jak obszar budowy i trudno przewidzieć, co może się tam wydarzyć.
Przy usuwaniu zniszczeń w kieleckich lasach pracuje od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. Prace są skomplikowane i niebezpieczne, dlatego mogą potrwać kilka miesięcy – dodaje Robert Płaski. Na terenie nadleśnictwa jest około 6 tysięcy metrów zniszczonych drzew. W pierwszej kolejności są udrażniane szlaki najczęściej uczęszczane przez turystów, takie jak Karczówka i Brusznia. Leśnicy apelują, by do chwili usunięcia zagrożenia spacerowicze, grzybiarze i osoby zbierające jagody wybrały inne lasy na terenie Nadleśnictwa Kielce.
Zakaz będzie obowiązywał do odwołania. Podobne zniszczenia są w wielu innych polskich lasach.