Część ścian spalonego dziś w nocy marketu „Biedronka” w Ostrowcu Świętokrzyskim będzie mogła być wykorzystana przy odbudowie obiektu – wynika ze wstępnej analizy Powiatowego Nadzoru Budowlanego.
Dziś inspektorzy wizytowali pogorzelisko. Jak powiedział Powiatowy Inspektor Stanisław Adamski, na razie przygotowywana jest decyzja w sprawie natychmiastowego zabezpieczenia i usunięcia zagrażających elementów budynku. Na zabezpieczenie pozostałych części nieruchomości właściciel ma czas do 29 lipca.
Jak dodaje inspektor Adamski, po wstępnych oględzinach wynika, że część ścian może pozostać i na ich podstawie można próbować odbudować obiekt. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie właściciel sieci po ekspertyzie rzeczoznawców.
Z analizy strażaków wynika, że bezpośrednią przyczyną pożaru sklepu przy ulicy Sandomierskiej było podpalenie śmietnika, który znajdował się się markecie.
Jak informowaliśmy sklep całkowicie spłonął, a jego dach zawalił się do środka. Robert Grudzień Komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Ostrowcu powiedział nam, że ratownicy około północy dostali sygnał o pożarze przyległego do sklepu śmietnika. Gdy przyjechali na miejsce, okazało się, że płonie cały budynek marketu.
Dach obiektu stanął w płomieniach w ciągu 15 minut. Wezwano posiłki. W sumie w akcji uczestniczyło 12 zastępów. Ratownicy mieli problemy z uzupełnianiem zapasów wody, ponieważ koło marketu nie ma wystarczającej liczby hydrantów. W związku z tym pobierali wodę z rzeki. Obecnie prowadzone jest zabezpieczanie pogorzeliska. Z raportów straży wynika, że był to trzeci zgłoszony pożar śmietnika przy tym markecie.
Rano przy zgliszczach pojawili się okoliczni mieszkańcy. Część z nich nawet nie wiedziała o nocnej akcji gaśniczej.
Wstępnie straty oszacowano na 6 mln złotych. 4 miliony kosztuje spalony budynek, około dwóch towar zgromadzony na półkach i magazynie. Na razie przedstawiciele sieci handlowej nie chcą komentować pożaru i udzielać informacji dotyczących dalszego losu załogi sklepu.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzą specjaliści ze straży i policja.
Kalina Łabuz-Bębas