Będzie referendum w sprawie odwołania prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego. Głosowanie odbędzie się w niedzielę, 12 czerwca. Z komunikatu Komisarza Wyborczego wynika, że inicjatorzy referendum zebrali prawidłowo 16 005 głosów, choć deklarowali, że zebrali ich o 9 tysięcy więcej. Do ogłoszenia głosowania potrzebne było poparcie 15 913 wyborców. Oznacza to, że niezbędny limit przekroczono zaledwie o 92 podpisy.
Pikanterii sprawie, dodaje fakt, że wśród odrzuconych przez Komisarza podpisów, znalazły się karty z poparciem dla innego referendum – dotyczącego likwidacji straży miejskiej. O tym, że taka sytuacja mogła mieć miejsce przestrzegał przewodniczący Rady Miasta.
Wojciech Lubawski, pytany o to jak przyjmuje wiadomość o referendum, stwierdził, że to od mieszkańców będzie zależeć, czy pójdą do urn, czy nie. Dodał, że nie obawia się o wynik głosowania, ponieważ ma bardzo dużo dobrych sygnałów od mieszkańców. Prezydent podkreślił, że nie chodzi o niego, ale o Kielce. – Uważam, że ewentualna zmiana jest nieprzygotowana. Byłaby wielkim zagrożeniem dla miasta i tylko tego się obawiam – dodał Wojciech Lubawski.
Prezydent stwierdził, że będzie namawiał kielczan, aby w dniu głosowania pozostali w domach. Podkreślił, że dla niego najważniejsze jest dobro miasta.
Prezydent Kielc stwierdził, że patrząc na liczbę odrzuconych podpisów i powody, dla których je zakwestionowano, można mieć wątpliwości co do sposobów ich zbierania.
Wiceprzewodniczący Rady Miasta Robert Siejka jest zdania, że prezydent Wojciech Lubawski powinien dokończyć kadencję, bo tak zdecydowali kielczanie wybierając go w pierwszej turze.
Z kolei radny Krzysztof Adamczyk z SLD twierdzi, że miastu potrzebna jest zmiana.
Radny Witold Borowiec z Porozumienia Samorządowego liczy, że 12 czerwca kielczanie mądrze skorzystają z tej formy demokracji.
Zdaniem radnej Agaty Wojdy z Platformy Obywatelskiej doprowadzenie do referendum to duży sukces komitetu referendalnego, ale przede wszystkim kielczan.
Komisarz Wyborczy zakwestionował 6208 podpisów na listach przedstawionych przez inicjatorów referendum. Najwięcej z nieprawidłowych głosów miało niewłaściwe numery PESEL, albo zostały złożone przez ludzi, którzy nie maja prawa głosu w Kielcach.
Przypomnijmy przewodniczący Rady Miasta złożył do Komisarza Wyborczego zawiadomienie o możliwych nieprawidłowościach w trakcie zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej. Jego zdaniem, zebrane podpisy mogły zostać wykorzystane we wniosku o referendum w sprawie odwołania prezydenta.
Przedstawiciele Komitetu Referendalnego próbowali wciągnąć w swoją brudną grę biskupa kieleckiego Jana Piotrowskiego, twierdząc że udzielił poparcia ich działaniom. Tymczasem hierarcha stanowczo odciął się od tych inicjatorów głosowania i zaprzeczył ich słowom.
Lider tzw. komitetu, Arkadiusz Stawicki nie widzi nic niestosownego w swoim postępowaniu. Wbrew jednoznacznemu stanowisku Kurii uparcie twierdzi, że zacytował słowa biskupa i nie była to próba manipulacji.
Koszty referendum, które będzie musiało ponieść miasto wyniosą około 350 tysięcy złotych.