Kilkumetrowe słupy ognia wydmuchiwane z ust strażaków tzw. bziuki towarzyszyły sobotniej procesji po mszy świętej rezurekcyjnej, która o godzinie 20.00 rozpoczęła się w kościele Matki Bożej Różańcowej w Koprzywnicy w powiecie sandomierskim.
Tradycja takiej rezurekcji odprawianej w Wielką Sobotę ma w tym miasteczku bardzo długą tradycję i jest jednym z najbardziej znanych zwyczajów Wielkanocnych w Polsce. Wydmuchiwanie słupów ognia to zadanie druhów z miejscowej jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej. W tym roku zajęły się tym cztery osoby.
Procesja z bziukami odbywa się po rezurekcji, około godziny 22. Ogień oświetla drogę kapłanowi niosącemu monstrancję. Wydmuchiwanie bziuków to nie lada sztuka. Wymaga odwagi i sprawności – powiedział nam Andrzej Toś z OSP w Koprzywnicy. Na pochodnię, którą stanowi pręt owinięty watoliną wylewana jest nafta, każdy strażak ma przy sobie butelkę z naftą, łyk płynu nabiera do ust a następnie wydmuchuje na pochodnię wysoko przy tym podskakując. Dodatkowo przy każdym okrążeniu kościoła przez procesję salwę armatnią oddaje Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej w historycznych strojach. – Nie wiemy dokładnie skąd się wzięła taka tradycja, ale pielęgnujemy ją i przekazujemy z pokolenia na pokolenie bo jest wyjątkowa – powiedział Zdzisław Cebuchowski , prezes OSP w Koprzywnicy .
Koprzywnickie bziuki przyciągają nie tylko mieszkańców województwa świętokrzyskiego, ale i sąsiednich regionów. Zwyczaj sięga wielu dziesięcioleci wstecz. Niektórzy wiążą go z obrzędami pogańskimi. Pierwsze pisemne wzmianki o bziukach pojawiły się dopiero w 1911 roku, w kronice miejscowej jednostki OSP.