Średnio co 2 godziny 14 minut interweniowali w ubiegłym roku kieleccy strażacy. W 2015-tym w Kielcach i powiecie, ratownicy państwowej i ochotniczej straży pożarnej wyjeżdżali do różnego rodzaju zdarzeń prawie 4 tysiące razy. Najczęściej było to gaszenie pożarów, w większości umyślnie podpalanych traw, upraw i nieużytków.
Pozostałe wyjazdy, to ratownictwo chemiczne, wysokościowe i wodne oraz usuwanie skutków wypadków drogowych, wśród których były bardzo poważne zdarzenia- informuje pełniący obowiązki komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach, starszy brygadier Robert Sabat. Do najgroźniejszego wypadku doszło w Kuźniakach, w gminie Strawczyn, zginęło tam 4 mężczyzn. Poważną interwencją było również usuwanie przyczepy napełnionej gazem na rondzie w Cedzynie czy pożar w kopalni kruszywa na Wiśniówce.
Ubiegły rok był bardzo udany pod kątem zakupów. Komenda Miejska w Kielcach otrzymała m.in. długo oczekiwaną drabinę mechaniczną o zasięgu 37 metrów.
Jak powiedział Robert Sabat, sukcesem jest też to, że żaden kielecki strażak nie zginął podczas interwencji, nikt nie odniósł też poważniejszych obrażeń, które wymagałyby hospitalizacji. Najczęściej kończyło się na udzieleniu pomocy ambulatoryjnej.