Od przedpołudnia w punktach poboru krwi gromadziły się tłumy mieszkańców stolicy Francji, chcących w ten sposób pomóc poszkodowanym.
Do punktów ustawiały się długie kolejki. Wielu z Paryżan przyznawało, że jest to naturalny odruch serca, a jednocześnie mała rzecz, która może komuś uratować życie.
W serii zamachów w Paryżu w piątkowy wieczór zginęło co najmniej 128 osób, a ponad 200 zostało rannych. Wielu z poszkodowanych jest w stanie krytycznym.