Prawie połowa pobranych w Kielcach próbek krwi pępowinowej, która trafia do Publicznego Banku Komórek Macierzystych w Podzamczu Chęcińskim, nie nadaje się do użytku. Dzieje się tak z dwóch powodów. Pierwszy, to za mała ilość pobranego materiału, a drugi – to częste zakażenia bakteryjne – informuje Michał Piast, dyrektor Regionalnego Centrum Naukowo-Technologicznego.
Jeśli krwi jest za mało, nie można użyć maszyny do jej przetwarzania, dlatego konieczne jest uruchomienie ręcznego opracowania produktu. Pracownicy centrum w Podzamczu muszą przejść dodatkowe szkolenia, na temat tej metody. System, na dobre, wejdzie w życie po wakacjach.
Jak podkreśla dyrektor Biobanku – zakażenia próbek bakteriami nie powinny się zdarzać, stąd konieczność dodatkowych szkoleń również wśród personelu szpitali. Michał Piast zamierza zaproponować szefom lecznic prowadzących pobrania, zorganizowanie dodatkowych kursów dla pracowników.
O nieprawidłowościach przy pobieraniu krwi pępowinowej nic nie wiedzą pracownicy Świętokrzyskiego Centrum Matki i Noworodka w Kielcach. Placówka pozyskuje próbki do banków komercyjnych od kilkunastu lat – podkreśla położna koordynująca Grażyna Nowak. Jak twierdzi, nigdy nie zgłaszano żadnych problemów. Również profesor Wojciech Rokita – szef Kliniki Ginekologii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym dziwi się zarzutom. Zapewnia, że wszystkie położne mają Certyfikaty Polskiego Banku Komórek Macierzystych i Regionalnego Centrum Naukowo-Technologicznego w Podzamczu.
Publiczny Bank Komórek Macierzystych w Podzamczu Chęcińskim przyjmuje do przechowania maksymalnie trzy próbki materiału na dobę. Sytuacja zmieni się dopiero po zdobyciu dodatkowych funduszy na zestawy do pozyskiwania materiału od pacjentek. Koszt jednego to około tysiąca złotych.