Nauczanie Kościoła w sprawie ochrony życia jest dość radykalne, dlatego metoda in vitro jest trudna do pogodzenia z wiarą katolicką – stwierdził na naszej antenie Artur Sporniak, publicysta Tygodnika Powszechnego.
W ubiegłym tygodniu senat, bez poprawek zaakceptował, przyjętą wcześniej przez sejm ustawę, co wywołało społeczną dyskusję o moralnej wartości dokumentu. W tę dyskusję włączyli się hierarchowie kościelni, potępiając zarówno ustawę, jak i metodę pozaustrojowego leczenia niepłodności. Arcybiskup Andrzej Dzięga, zwracając się do wiernych w homilii, wygłoszonej na Jasnej Górze nazwał ustawę „zbrodniczą, ponieważ dzieci zamrożone, zatrzymane w rozwoju, czekają w lodowatym zimnie, aż im ktoś pozwoli, czy mogą dalej żyć, czy nie”.
Artur Sporniak powiedział, że jest nieco zdumiony językiem biskupów. „Dokonanie pewnego nieuzasadnionego założenia, a potem konsekwentne rozwijanie języka na tej podstawie jest błędem. Jakież to jest bowiem założenie? Że w chwili poczęcia zaczyna się człowiek, domagający się pełnej ochrony, co w praktyce jest wręcz niemożliwe” – stwierdził Artur Sporniak. Dodał, że język Kościoła zdumiewa go, bo jest – jak się wyraził – samowywrotny. Biskupi, mówiąc do nas tym językiem sprawiają, że przestajemy poważnie ich traktować – zaznaczył gość Radia Kielce.
Zdaniem Artura Sporniaka – in vitro powinno być ograniczone do małżeństw ze względu na społeczne dobro dziecka. W rodzinie ma ono zapewnioną miłość i opiekę dwojga rodziców, a także opiekę prawną – stwierdził publicysta Tygodnika Powszechnego.