Kolejki w przychodniach, zapisy do lekarzy na kilka dni do przodu, wydłużone dyżury internistów i pediatrów, a także wypisywane masowo zwolnienia – to żniwo jakie zbiera epidemia grypy i infekcji wirusowych w regionie świętokrzyskim.
Zachorowań jest trzy razy więcej, niż na początku stycznia tego roku- informuje Małgorzata Haponiuk z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kielcach.
Wyjątkowo trudno znaleźć w Kielcach przychodnie, w której można zapisać się do lekarza w dniu, w którym pojawiły się pierwsze objawy choroby. Najczęściej możliwe jest to dopiero po dwóch, a nawet trzech dniach od ich wystąpienia- zaznacza doktor Agnieszka Goraj- Komodołowicz, z przychodni Medica w Kielcach.
Korytarze przychodni zapełnione są zarówno dorosłymi jak i najmłodszymi pacjentami. Wirusy które atakują dzieci osłabiają ich odporność na tyle, że powroty do szkół i przedszkoli po kilku dniach, zwykle kończą się kolejną infekcją. Pojawiają się także takie choroby, jak choćby szkarlatyna. Epidemia grypy i grypopodobnych wirusów nie ustanie szybko, jeśli przeziębione dzieci oddawane będą do szkół i przedszkoli, a dorośli z infekcjami będą przychodzić do pracy.
Według danych stacji sanitarno-epidemiologicznych w całym kraju, sezon zwiększonej zachorowalności rozpoczął się miesiąc temu, a zakończy się prawdopodobnie, dopiero w kwietniu.