320 razy świętokrzyscy strażacy wyjeżdżali w tym roku do usuwania gniazd os i szerszeni. To ponad dwa razy więcej niż rok temu. Ratownicy udzielają pomocy tylko wtedy gdy owady zagrażają zdrowiu lub życiu przebywających w pobliżu osób.
Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo dzieci, osób starszych czy niepełnosprawnych. W innych przypadkach o pomoc należy prosić prywatne firmy, wykonujące takie usługi – wyjaśnia oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Kielcach Arkadiusz Wesołowski. Zdarza się jednak, że ludzie dzwonią w sprawie niebezpiecznych owadów do strażaków po to, by uniknąć opłaty za zlecaną usługę, którą pobiera prywatna firma.
Jeśli chcemy sami pozbyć się owadów, na początku powinniśmy się zorientować, czy w pobliżu jest coś słodkiego, co może je wabić – dodaje Arkadiusz Wesołowski. Jeśli usuniemy źródło – to może owady same się wyprowadzą. Zwraca jednocześnie uwagę, że usuwaniem gniazda nie powinny zajmować się osoby, które są uczulone na jad.
Samodzielnego usuwanie gniazd odradza zastępca wojewódzkiego inspektora weterynarii Mariusz Gwardjan. Jak mówi owady, które nie są zagrożone nie atakują. Zmienia się to, gdy bronią swojego gniazda.
Akcje te najlepiej prowadzić zimą. Następnie należy uszczelnić budynek tak, by uniemożliwić owadom dostęp do pomieszczeń.
Marlena Płaska