Unia Europejska prowadzi dokładny monitoring sytuacji dotyczącej konsekwencji embarga nałożonego na import polskich jabłek – powiedział na naszej antenie świętokrzyski europoseł Czesław Siekierski, przewodniczący Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego.
Gość Radia Kielce przyznał, że objęcie embargiem całej Unii jest niekorzystne dla naszego kraju, ale też wzmacnia siłę tych państw, które utworzą wspólny front do wallki z tymi ograniczeniami. Zjednoczenie może wzmocnić siłę opozycji do ograniczenia wpływów Rosji- mówi gość Radia Kielce.
Zdaniem Czesława Siekierskiego, państwo musi wesprzeć polskich rolników. Teraz powinna zostać przeprowadzona inwentaryzacja starych zapasów jabłek. Musimy uruchomić instrumenty związane z nowym zbiorem, a także zwiększyć przerabianie tych owoców, np. na soki. Nasi handlowcy i producenci są też aktywni na innych rynkach również zachodnich, ale nie należy zapominać o tym, że przebicie się na zachód będzie bardzo trudne, ponieważ eksporterzy i importerzy dbają o stabilność i podpisują długoletnie umowy z producentami – mówi przewodniczący Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego.
Czesław Siekierski wyraził przekonanie, że znajdą się pieniądze na częściową rekompensatę strat, poniesionych przez polskich rolników. Fundusze pochodzić będą zarówno z Unii Europejskiej, jak i budżetu państwa.
Straty związane z rosyjskim embargiem na import z Unii będą, ale mniejsze niż się spodziewano. Ponad 5 miliardów 200 milionów euro – to szacunkowe dane Komisji Europejskiej. Bruksela poinformowała, że sankcje dotkną około połowy unijnego eksportu produktów rolno-spożywczych. Unijny eksport do Rosji wyniósł w ubiegłym roku 11 miliardów euro. Moskwa, nakładając restrykcje na całą Unię, wstrzymała import tylko wybranych produktów, stąd mniejsze straty niż oczekiwano.
Najwięcej na rosyjskim embargu może stracić Litwa, która sprzedała do Rosji produkty warte ponad 900 milionów euro. Kolejna jest Polska i Niemcy.