Sandomierscy sadownicy obawiają się bankructwa swoich gospodarstw z powodu embarga, które od jutra wprowadza Federacja Rosyjska na polskie owoce i warzywa. Część producentów spłaca kredyty wzięte na rozwój i unowocześnianie sadów.
Za wprowadzenie embarga obwiniają polityków. Tę opinię podziela Wojciech Borzęcki, przewodniczący komisji rolnictwa Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego, który stwierdził, że embargo jest odzewem Rosji za sankcje, które na ten kraj wprowadziła Unia Europejska.
Jego zdaniem rząd poprzez swoje agendy powinien teraz skierować duże pieniądze na otwarcie afrykańskich i arabskich rynków zbytu, które są zainteresowane polskimi jabłkami. Przewodniczący jest także za zwiększeniem popytu wewnętrznego na nasze owoce, co w pewnym stopniu zrekompensowałoby skutki embarga.
Do tego pomysłu nie jest przekonany Adam Fura, dyrektor sandomierskiego oddziału Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, który stwierdził, że aby wchłonąć ilość eksportowanych do Rosji jabłek, polscy konsumenci musieliby zwiększyć ich spożycie o 2,5 raza.
Polska sprzedaje do Rosji około miliona ton jabłek rocznie, czyli prawie 70 procent całej produkcji. Podobne proporcje są na Sandomierszczyźnie.