Systematycznie opada poziom rzek w regionie i stabilizuje się sytuacja hydrologiczna. Przez Sandomierz i powiat opatowski przechodzi fala kulminacyjna na Wiśle, która prawdopodobnie dopiero jutro opuści nasze województwo. Paweł Taborski, zastępca dyrektora Świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych powiedział na naszej antenie, że niebezpieczeństwo powoli mija.
Wszystkie służby doskonale poradziły sobie zarówno z organizacją akcji przeciwpowodziowej, jak i zabezpieczaniem wałów i usuwaniem przesiąków.
Paweł Taborski dodał, że konserwacja wałów przeciwpowodziowych nie jest łatwym zadaniem, ograniczają ją zbyt restrykcyjne przepisy ochrony środowiska. W regionie są obszary cenne przyrodniczo, w których nie można prowadzić intensywnej gospodarki wodnej, bo protestują przeciwko temu ekolodzy. Tymczasem nieoczyszczone tereny zalewowe stwarzają niebezpieczeństwo powodziowe. Nieustannym problemem dla specjalistów są bobry, które sieją spustoszenie na wałach, drążąc w nich jamy, a także budując żeremia w miejscach, w których spiętrzenie wody może powodować zagrożenie powodzią.
Gość Radia Kielce, odnosząc się do zarzutów, stawianych przez samorządy Świętokrzyskiemu Zarządowi Melioracji, że cieki wodne nie są sytematycznie oczyszczane, odpowiedział, że często nie wystarcza pieniędzy na ten cel. Ponadto nie za wszystkie rowy melioracyjne i urządzenia wodne odpowiada zarząd, dodał Paweł Taborski. Często odpowiedzialność za drożność rowów spoczywa na zarządcach dróg, samorządach oraz na właścicielach posesji i pól.