Mieszkańcy Koprzywnicy powitali Chrystusa Zmartwychwstałego już w Wielką Sobotę. O godzinie 20.00 w kościele Matki Bożej Różańcowej odprawione zostały dwie msze: ta wynikająca z liturgii oraz rezurekcyjna, po której odbyła się nocna procesja. Jej charakter był bardzo widowiskowy.
Strażacy z miejscowej jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej wydmuchiwali potężne, sięgające nawet 6 metrów słupy ognia. Najpierw nabierali do ust naftę, a następnie wydmuchiwali ją na płonącą pochodnię. Druhowie wysoko przy tym podskakiwali. Słupami ognia oświetlana była droga kapłanowi niosącemu monstrancję.
Zwyczaj wydmuchiwania ognia nazywany jest bziukaniem. Nigdzie w Polsce nie celebruje się w ten sposób Zmartwychwstania Pańskiego – powiedział Kazimierz Gorycki, prezes jednostki OSP w Koprzywnicy. Aby wydmuchiwać wysokie słupy ognia trzeba być osobą sprytną i rozważną – dodał.
Wydmuchiwanie słupów ognia jest nobilitujące dla strażaków, potem przez cały rok mówi się w miasteczku, że to właśnie ten, a nie inny szedł w procesji i bziukał. Zapach nafty utrzymuje się potem w ustach jeszcze przez 2-3 dni, ale strażacy mają na to swoje sposoby.
W uroczystościach religijnych w Koprzywnicy od 20 lat bierze udział Chorągiew Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej w historycznych strojach i ze sztandarem. Podczas procesji wokół kościoła rycerze oddają salwy z potężnych armat – mówi kasztelan Chorągwi Karol Bury. Z dział wydobywa się ogień i iskry, co jeszcze bardziej podkreśla wyjątkowość wydarzenia i radość ze Zmartwychwstania Jezusa.
Zwyczaj wydmuchiwania słupów ognia ma ponad 100 lat. Kościół w Koprzywnicy, w którym odbywa się sobotnia msza rezurekcyjna był konsekrowany w 1113 r., stoi na wzgórzu, na którym wcześniej poganie oddawali hołd swoim bóstwom.